Dominika Figurska o sensie życia, rodzinie i szczęściu

Czasem wybędę z domu, ale wszędzie ekspresem, albo pendolino. Paznokcie, fryzjer, od czasu do czasu basen, spacer w lesie i już się czuję jakbym była na wakacjach

Z Dominiką Figurską – aktorką, szczęśliwą (choć zabieganą) żoną i mamą piątki dzieci rozmawia Aneta Liberacka.

Chciało Ci się tak? Piątka dzieci? Nie lepiej spędzać godziny w SPA, podróżować, bawić się, relaksować, czy też robić tzw. “karierę”?

Oczywiście, że chętnie poleżałabym sobie w SPA, wyjechała na Malediwy, pracowała ze Spielbergiem, ale to przecież wszystko przede mną… A tymczasem kolejna nieprzespana noc, kocioł od rana… wieczorem ledwo trzymam się na nogach. Ktoś pomyśli: “na własne życzenie tyle dzieci?” Na własne, męża i Boga (lub w odwrotnej kolejności). I do tego jestem szczęśliwa. Bo szczęście to dla mnie nie uśmiechnięta buzia od ucha do ucha, ale czasem nawet smutek, zmęczenie, bezsilność. Wszystko jednak w jednym celu, aby życie miało sens.

A sensem jest zbawienie. Dzięki tej piątce dzieci odkryłam, że to jest moim najważniejszym powołaniem. Odkryłam, że ja jako kobieta zostałam obdarowana przez Boga najpiękniejszym darem – dawania życia! I teraz kiedy moje najmłodsze dziecko ma 2 latka, a ja nie jestem w ciąży – mam poczucie, że marnuję dany mi – nam z mężem – czas. Dzieci są sensem życia małżonków, są sercem rodziny.

A masz czas dla siebie?

Czas dla siebie? A co to? (śmiech). Jak trzeba to mam czas dla siebie, ale bardziej zabiegam o czas wspólny z dziećmi, z mężem – to mi sprawia o wiele większa radość. Tego mi brakuje – więcej czasu we dwoje…

W jaki sposób dbasz o siebie? I po co? przecież masz już męża…

Czasem wybędę z domu, ale wszędzie ekspresem, albo pendolino. Paznokcie, fryzjer, od czasu do czasu basen, spacer w lesie, przepłynę się promem z jednego na drugi brzeg Wisły i już się czuję jakbym była na wakacjach… i do domu. Pozwolę sobie zacytować jedną wielodzietną matkę: “cisza to luksus”. I dla mnie też luksus to cisza. Nic mi więcej nie potrzeba.

Jesteś pokorna? Czym dla Ciebie jest pokora? Czy to dobrze, by kobiety były pokorne? To nie oznacza naszej słabości?

Czy jestem pokorna? Niestety nie, uczę się tego. Mój mąż twierdzi, że jestem anarchistką. Pokora to dla mnie wyższy stopień wtajemniczenia relacji z Bogiem. Pokora to dla mnie wcielenie w życie aktu strzelistego Jezu Ufam Tobie, zawsze w radości i w bólu. Naprawdę uczę się tego.

Młode dziewczyny często pytają, kiedy wyjść za mąż, co im odpowiadasz? Bo ja, że natychmiast… Bardzo mnie martwi to, że jakoś społeczeństwo nam się infantylizuje. Coraz więcej par po trzydziestce uważa, że ciągle mają jeszcze czas na małżeństwo.

Chyba masz rację. To jest proste, jeśli już wiesz, że to ten, to nie ma na co czekać. Oczywiście najtrudniej wiedzieć. Kobieta, dziewczyna powinna mieć oczekiwania i poniżej poprzeczki nie schodzić. Ale wiedzieć, że ideałów na świecie nie ma. To jest wspólna ciężka praca – dialogu, rezygnacji z siebie, szukania kompromisu i piękne chwile razem… I ta nadzieja na wspólną starość…

A jaką wartość najbardziej chciałabyś przekazać swoim córkom, jako kobieta? Jakimi kobietami chciałabyś aby były?

Chciałabym, aby moje córki były dobre. Silne, łagodne i mądre. Pobożne życzenia? Ostatnio kolega powiedział, że cieszy się, że jego żona jest taka krucha, bo on jest po to, aby ją chronić i osłaniać silnym ramieniem. Marzę, aby moje córki kroczyły drogą wybraną dla nich przez Boga.

Wierzę, że tak będzie. Dziękuję Ci za rozmowę

Dziękuję bardzo.

źródło: Stacja7.pl

Komentarze

Komentarze