Nie każda kończy się szczęśliwym rozwiązaniem. Tak było w przypadku znanej piosenkarki i aktorki Lily Allen. Gwiazda spodziewała się synka. Chłopiec nie żyje.
Poród odbył się przedwcześnie. W jego wyniku dziecko zmarło. W rozmowie z redaktorami BBC Radio 4 artystka opowiedziała o stracie.
Dopiero po kilka latach Allen zdecydowała się opowiedzieć o tragicznych wydarzeniach. W ciąży była w 2010 roku.
Rodziła w 6. miesiącu. “Weszłam we wczesną fazę porodu i lekarze musieli założyć szew w mojej macicy, by przesunąć go o tydzień” – wspomina.
“Kiedy rodziłam syna, puls był wyczuwalny, ale tylko przez chwilę. Pępowina zacisnęła się na jego szyi… Był po prostu za mały” – dodała.
Kobieta ma na koncie przerażające doświadczenie związane z porodem.
“Dziecko było tak małe, że faktycznie utknęło w połowie drogi, tak to ujmę… A ponieważ jego skóra nie była w pełni ukształtowana, nie mogli użyć kleszczy, by wyciągnąć. A więc przez około 12 godzin synek leżał martwy między moimi nogami… To było straszne” – relacjonowała w rozmowie z dziennikarzami, którzy byli poruszeni jej wyznaniem.
Podobnie słuchacze – na bieżąco kontaktowali się z radiem i przekazywali artystce słowa wsparcia.
Współczujemy…
Zobacz też: PORONIŁA w 5. tygodniu. Wyjęła DZIECKO z worka owodniowego i zrobiła ZDJĘCIE
Źródło: WP
Źródło zdjęć: Instagram, Flickr @oh_candy
Komentarze
Komentarze