Dziewczynka i chłopiec urodziły się w samym środku wojennej zawieruchy. Bliźnięta Przyszły na świat 1 marca w Charkowie. Następnego dnia ich rodzice zginęli w rosyjskim ostrzale. Noworodki trafiły do adopcji.
Tragedia maluszków
Charków walczył o przetrwanie rosyjskiej agresji. W wyniku ostrzału agresora zginęło 21 osób, a 112 zostało rannych. Wśród zabitych przez Rosjan byli rodzice maluszków, które urodziły się w Charkowie 1 marca. Oleksij Honczarenko, przewodniczący Odeskiej Rady Obwodowej i poseł do Rady Najwyższej napisał:
Wczoraj w Charkowie urodziły się bliźniaki- chłopiec i dziewczynka. Dziś te dzieci zostały osierocone, ich rodzice zginęli pod ostrzałem, to dzieje się na oczach świata.
Dzięki nagłośnieniu tej tragedii dzieci szybko znalazły rodziców zastępczych.
Krew na rękach
Oleksij Honczarenko w swoich mediach społecznościowych poinformował, co dzieje się aktualnie z maluszkami:
Są już ludzie, którzy gotowi są zostać rodziną zastępczą dla maluchów. Bo my swoich nie porzucamy.
Poseł skierował też słowa do Rosjan:
Dzisiaj w Charkowie umoczyliście ręce w krwi. Ale jutro na pewno zgnijecie w worku na śmieci.
Charków walczy o przetrwanie, giną ludzie, płoną budynki a zniszczenia w mieście są ogromne. Celem ataków były budynki administracji publicznej, ale też dzielnice mieszkalne. O ataku mówił prezydent Wołodymyr Zełenski:
Charków. Atak rakietą samosterującą. Na największy plac w Europie. Na Plac Wolności. Dziesiątki ofiar. Oto poranek narodu ukraińskiego. Nikt nie wybaczy. Nikt nie zapomni.
Źródło: Onet
Zdjęcie: Pexels
Komentarze
Komentarze