Czy słyszałyście kiedyś o czymś takim, jak „slow food”? Najwyższa pora się przekonać!
Żyjemy szybko i szybko pracujemy, a jemy jeszcze szybciej. Czasem tylko wrzucamy w siebie jedzenie, żeby zaspokoić głód i biec dalej. Taki styl życia i bycia, jest dziś bardzo popularny. Na każdym kroku znajdziemy jakiś fast food. I nie chodzi tu tylko o jedzenie, bo nawet kawa stała się idealnym produktem dla fast foodów. Na szczęście istnieje organizacja, a jednocześnie filozofia życia, która nazywa się Slow Food.
Co to jest „slow food”?
Idea jest bardzo prosta, chodzi o to, żeby dosłownie “ochronić prawo do smaku”.
Czyli tak właściwie co?
Członkowie Slow Food za nadrzędny cel stawiają sobie dbanie o regionalne produkty żywnościowe. Nie tylko o nie dbają, ale też je jedzą. To kolejna cecha tego ruchu. Jego członkowie nie stołują się w barach szybkiej obsługi lub podobnych przybytkach. Wolą gotować sami lub odwiedzać restauracje oznaczone logo Slow Food.
Ta organizacja ma też jeszcze inny cel
Dba o bioróżnorodność naszej planety. W XX wieku w Europie zanikło 75 procent produktów spożywczych, a w Stanach Zjednoczonych aż 93 procent. Członkowie Slow Food organizują banki nasion i lobbują na rzecz ochrony różnorodności gatunków. Co ważne, organizacja nie popiera drożyzny, bo przecież samodzielnie wyhodowane warzywa, kosztują „tylko czas i pracę”. A potem wystarczy delektować się smakiem zupełnie innym niż ten z supermarketu.
Czy to nie wspaniały sposób, żeby zaimponować swojemu mężczyźnie, kiedy zrobi się jej kolację z własnych warzyw?
Czytaj też: Co jeść, żeby mieć świetną sylwetkę?
Źródło: Foodmatters
Zdjęcia: Pixabay
Komentarze
Komentarze