Cząstki skóry, odchody i bakterie układu oddechowego. To wszystko znajduje się w ubraniach, które przymierzamy w przebieralni sklepowej.
Coś obrzydliwego!
Jak wynika z badan przeprowadzonych przez mikrobiologa Philipa Tierno z New York University, ubrania w sklepach zawierają na swojej powierzchni cząstki skóry, odchody, bakterie układu oddechowego oraz organizmy żyjące w waginie. Siedlisko niebezpiecznych dla zdrowia człowieka mikroorganizmów znajduje się przede wszystkim w strojach kąpielowych, stanikach, majtkach, spodniach oraz koszulkach. W miejscu, gdzie materiał styka się z pachami.
Czytaj też: Tajemnicza choroba Królikowskiego! NIESTETY, to może być…
Cena nie przesądza o higienie
Mikrobiolog przebadał czternaście sztuk odzieży w trzech sklepach o różnym przedziale cenowym. Jak się okazało, bez względu na to, czy kupujemy ubrania w znanych „sieciówkach” czy w ekskluzywnych butikach, w takim samym stopniu narażamy się na kontakt z niebezpiecznymi mikroorganizmami.
Kto powinien zrezygnować z przymierzania ubrań w sklepie?
Osoby z uszkodzonym układem odpornościowym mają większe ryzyko zarażenia się Salmonellą, norowirusami oraz zapaleniem wątroby typu A, niż pozostali ludzie. Niemniej jednak, w wyniku wielokrotnego przymierzania ubrań wirusy i bakterie są przesyłane na kolejnych klientów sklepów z odzieżą i wędrują z nimi w inne miejsca, gdzie mogą dalej być przenoszone.
Czytaj też: CHOROBA niszczy Kayah? „Jest nieuleczalnie chora”
Źródło: NY Post
Zdjęcia: Unsplash
Komentarze
Komentarze