Okres świąteczno-noworoczny to czas obfitujący w różnego typu spotkania rodzinne i towarzyskie. Jednak to co powinno być przyjemne, często staje się okazją do naruszania granic naszych dzieci.
„Pocałuj wujka”, „przytul ciocię”, „baw się ładnie z kuzynami”, „zjedz jeszcze…” i tak dalej. Podczas spotkań rodzinnych zmuszamy nasze dzieci do wielu rzeczy i naruszamy ich granice.
Czy i my naprawdę mamy ochotę całować nielubianego wujka, rozmawiać z kimś, kto nas śmiertelnie nudzi, jeść coś, na co nie mamy ochoty? Jeśli naprawdę to robimy, to oznacza, że jesteśmy niewolnikami konwenansów, jednak ta postawa z pewnością nie jest dobra. Nie powinniśmy też oczekiwać, że nasze dzieci dostosują się do szkodliwych dla nich oczekiwań.
Zmuszanie dziecka do przytulania/całowania kogoś, zabawy, dzielenia się czy jedzenia to naruszanie jego granic.
Pamiętajmy też, że odmowa nie jest niegrzeczna. Jest jedynie komunikatem, że czegoś nie chcemy i na coś nie mamy ochoty.
Czy jednak ulegając dziecku nie wychowamy egoisty czy też buntownika?
Nie jest naszym celem wychowanie małego buntownika, który na wszystko mówi nie. Umiejętność współpracy także jest cenna, ale współpraca nie okrada z potrzeb, nienaruszalności ciała, autonomii.
Asertywność nie jest nieuprzejma – jest zdrowa.
Kiedy czujesz, że dziecko „nagina swoje granice” daj mu sygnał, że odmowa jest ok.
„Wiesz, że nie musisz tego robić, jeśli nie chcesz, prawda?”
– pisze Monika Sobkowiak.
Jeśli nasze dziecko nie chce czegoś zrobić, ustalmy najpierw jakie są tego przyczyny. Zastanówmy się też, czy my sami mamy ochotę na to, do czego przymuszamy naszą pociechę? A często odpowiedź będzie „nie”.
>>>Ewa Minge pokazała syna! „Uroda vikinga🔥” – komentuje fanka.
Komentarze
Komentarze