Ewa L. stosowała przemoc fizyczną w stosunku do swoich dzieci. W ten sposób odreagowywała nieporozumienia w związku z partnerem. Sprawa wyszła na jaw na początku maja, gdy kobieta zgłosiła się do szpitala z synem.
Prawdopodobnie kobieta potrząsała dziećmi i je biła. Krzyczała na nie. Chodzi o 2,5-miesięcznego chłopca i 15-miesięczną dziewczynkę — Kacpra i Lenę.
Kiedy chłopiec trafił do szpitala, miał drgawki i gorączkę. Doznał obrażeń twarzoczaszki. Wskutek przemocy domowej mogło dojść nawet do nieodwracalnych zmian neurologicznych w jego mózgu. Lekarze od razu rozpoznali, że jest bity. Zawiadomili policję.
– Uznaliśmy, że matka katując dziecko, musiała się godzić na jego śmierć — powiedział prokurator zajmujący się tą sprawą.
Kobieta nie przyznaje się do winy. Trafiła do aresztu na 3 miesiące.
O tym, co robiła dzieciom, wiedział ich ojciec i sąsiedzi. Nie reagowali.
Stan Kacpra lekarze określają jako bardzo ciężki.
Zobacz też: Pozwalała GWAŁCIĆ córki. Gdy przeżywały KOSZMAR, czekała za drzwiami NA PIENIĄDZE
Źródło: Fakt
Źródło zdjęcia: pixabay.com
Komentarze
Komentarze