Imogene Seeley urodziła syna 4 lata temu. Jednak trauma, jaką przeżyła w trakcie porodu, towarzyszy jej do dziś. Zdecydowała się o niej opowiedzieć.
Wzorowa ciąża
Kobieta w ciąży czuła się dobrze. Przebiegała ona bez żadnych komplikacji. Imogene cieszyła się dobrym samopoczuciem i kondycją fizyczną. Nic nie zapowiadało traumatycznych przeżyć. Kobieta była przekonana, że poród przebiegnie prawidłowo.
Niestety synkowi Imogene nie spieszyło się na ten świat. 11 dni po wyznaczonym terminie porodu lekarze postanowili, że podadzą kobiecie środki, które wywołują skurcze. W końcu Imogene zaczęła rodzić. Poród miał odbyć się siłami natury.
Komplikacje
Jednakże ból towarzyszący parciu był bardzo silny. Wtedy kobieta zdała sobie sprawę, że urodzi bardzo duże dziecko. Potwierdziło to też badanie USG. Na końcu okazało się, że ważyło ono 6,5 kg.
Kobieta miała skurcze przez 21 godzin. Wtedy lekarze zdecydowali, że przeprowadzą cesarskie cięcie. Jednak ostatecznie nie doszło do zabiegu. Dlaczego? Główka dziecka była już na zewnątrz.
– Myślałam, że eksploduję — powiedziała Imogene.
Jego ramiona utknęły na wysokości miednicy matki. Konieczne było podanie kobiecie znieczulenia. Wtedy lekarze wyjęli dziecko, wykorzystując w tym celu kleszcze.
W złym stanie
Dziecko, któremu kobieta nadał imię Harry, było w bardzo złym stanie. Chłopiec nie oddychał, miał słabe wyniki badań. Trafił na oddział intensywnej terapii dla noworodków. Po kilku dniach nabrał sił.
Dziś ma 4 lata i jest zdrowym chłopcem.
Źródło: thesun.co.uk
Źródło zdjęć: thesun.co.uk
Komentarze
Komentarze