Koronawirus zmienił nasz świat nie do poznania – każdego dnia umierają kolejni ludzie a coraz więcej osób popada w chaos. Kryzys pozostawi także ślady w naszych organizmach – ostrzegają naukowcy.
Ponad jedna czwarta ludzkości jest obecnie zmuszona do pozostania w domach. Wielu z nas boi się zarażenia i niepokoi się o swoje miejsca pracy. Dlatego pokusa, by szukać pocieszenia w jedzeniu, jest naprawdę ogromna.
„W takich sytuacjach zawsze sięgam po czekoladę zamiast po jabłka” – przyznaje trenerka zdrowego odżywiania Julian Mercier.
„I to właśnie jest zgubne” – dodaje.
„Z powodu braku ruchu każdy dorosły Niemiec spala obecnie dziennie średnio do 400 kcal mniej” – szacuje ekspertka ds. żywienia Jennifer Aubert.
Dlatego porcje na naszym talerzu powinny być obecnie mniejsze i każdy powinien się więcej ruszać – i to nie tylko na dystansie między kanapą a lodówką.
Mniejsze porcje mogą być problemem szczególnie dla tych, którzy na początku epidemii robili w panice zakupy. Wiele produktów ma ograniczone daty spożycia, stąd wiele osób może się czuć zmuszonych do ich skonsumowania.
Czytaj też: Brawa dla Berlina! To PIERWSZE miasto, które otworzyło…
„Śmiertelne skutki uboczne”
Profesor statystyki Walter Krämer z Dortmundu, ostrzega przed zbyt długim utrzymywaniem restrykcji z powodu koronawirusa. Jego zdaniem, może to prowadzić do wielu śmiertelnych skutków ubocznych. Wśród nich na pierwszym miejscu plasuje się otyłość i cukrzyca.
„Dwa, trzy tygodnie spędzone w izolacji społecznej na obżarstwie i bez sportu, nie są problemem. Ale jeśli ten stan miałby się utrzymać zdecydowanie dłużej, straty byłyby wyższe od potencjalnego zysku” – powiedział w wywiadzie dla dziennika „Neue Osnabruecker Zeitung”.
Jak tłumaczył, już teraz choroby układu krążenia są jedną z głównych przyczyn śmierci na świecie.
„Wiadomo jest, że otyłość i mało ruchu sprzyjają tym chorobom” – stwierdził naukowiec.
Czytaj też: SPRAWDŹ czy masz objawy koronawirusa! Wystarczy kliknąć w TĘ aplikację!
Źródło: DW
Zdjęcia: Unsplash
Komentarze
Komentarze