Mieszkanka amerykańskiego miasta Southfield niedaleko Detroit w stanie Michigan zmarła dwa miesiące po tym, jak została omyłkowo zabrana do kostnicy – donosi „New York Times”.
Zatrzymanie akcji serca
23 sierpnia 20-letnia Timesha Beauchamp doznała zatrzymania akcji serca. Jej krewni wezwali pogotowie. Sanitariusze, którzy przybyli na wezwanie, próbowali ją przez 30 minut reanimować, ale nie wykazywała ona żadnych oznak życia. Zgłosili incydent lekarzowi sądowemu i oficjalnie stwierdzili śmierć kobiety.
Jej zwłoki trafiły do kostnicy
Później zwłoki Amerykanki zabrano do kostnicy. Pracownik, przygotowując się do balsamowania ciała, odkrył, że Beauchamp oddycha i otworzyła oczy. Pacjentkę przewieziono do szpitala i podłączono do respiratora. Następne Timesha spędziła osiem tygodni w śpiączce.
Czytaj też: Odkryto NOWE objawy zakażenia koronawirusem! To się dzieje z nogami!
W niedzielę 18 października kobieta zmarła. Adwokat rodziny Beauchamp, Geoffrey Fieger powiedział, że jej śmierć była spowodowana niedotlenieniem mózgu. Organ został uszkodzony w sierpniu z powodu czterogodzinnego braku tlenu. Dopiero po upływie tego czasu Amerykanka została przewieziona do szpitala.
„Sytuację pogarsza fakt, że Beauchamp była niepełnosprawna. Zdarzyło się to osobie, która nie mogła mówić” – podkreślił prawnik.
Zmarła od urodzenia cierpiała na dziecięce porażenie mózgowe.
Rodzina Beauchamp pozwała kierownictwo Southfield i czterech ratowników medycznych o 50 milionów dolarów.
„Nasza ukochana Timesha zmarła po raz drugi. Ale tym razem już do nas nie wróci” – oświadczyła rodzina.
Źródło: „New York Times”
Zdjęcie: Pixabay
Komentarze
Komentarze