Olga Bołądź udzieliła ostatnio obszernego wywiadu na blogu Anny Lewandowskiej – „Baby by Ann”. Opowiedziała w nim m.in. o swoim samotnym macierzyństwie, synku Bruno i relacjach z byłym partnerem.
Samotna matka
Olga Bołądź jest mamą 7-letniego syna Bruno, którego ojcem jest aktor Sebastian Fabijański. Mimo iż aktorka wychowuje swojego synka sama, nie uważa się za samotną matkę, ponieważ cały czas ma wsparcie w swoim byłym partnerze.
„W Polsce brakuje określenia na single mom. Bo ja byłam i jestem mamą singielką, ale nigdy nie byłam samotną matką, bo samotna matka to dziewczyna, której facet się odwrócił, którego nie ma, która nie ma mamy, której może podrzucić dziecko… On [Bruno] jest wychowywany przez ludzi, którzy go kochają i mają na niego wpływ”.
Jakim dzieckiem był malutki Bruno?
Aktorka przyznała, że chłopiec bardzo dawał jej się we znaki, ponieważ praktycznie nie spał.
„Bruno przez pierwsze 1,5 roku nie spał. Jego hitem jest obudzenie się 21 razy w nocy. Wstawał koło 4-5 nad ranem. Więc – kiedy zaczął skupiać uwagę na bajkach – siedział i je oglądał, a ja – leżąc – trzymałam go i w ten sposób mogłam spać. Mam nadzieję, że jak będę miała kolejne dzieci, to zobaczę, jak to jest, jak one śpią w nocy, przesypiają noce”.
Czytaj też: NIEWYSPANI młodzi rodzice! Brak snu może doprowadzić do…
Jak godziła pracę z macierzyństwem?
Bołądź przyznaje, że nie było łatwo.
„Ja przyznaję się do tego, że bałam się, że nie będę miała pracy po… Jeżeli kobieta ma tak, że nie musi wracać do pracy, to super. Ja mam taki zawód, że powrót od razu wiążę się z obecnością publiczną i te komentarze, że dziewczyny, które są znane tak szybko wracają do pracy i formy…To się nie ma wyjścia: trzeba wrócić na plan, trzeba zarabiać pieniądze. Ja jestem nauczona samodzielności, pracowałam od zawsze, jestem stworzona z pracy. Lubię to i dobrze się czuję, jak pracuję. To, że przez pierwsze 3 lata miałam Jolę – nianię, która codziennie do nas przychodziła, to dzięki temu mogłam pójść zarobić pieniądze, zrobić zakupy, wyjść z domu. Bo ja też taka byłam, że nie ciągałam Brunka ze sobą na plan. Nie umiem się skupić, jak mam go koło siebie, nie mam takiej podzielności uwagi, że mogłabym grać, a on by siedział w camperze, za bardzo bym się stresowała. Parę razy, jak go miałam ze sobą, to myślałam: Czy jemu nic się nie dzieje? Czy on się nie nudzi? Czy się dobrze bawi? Potem jak już był starszy, było lepiej, ale te początki? Byłam bardzo zestresowana tym wszystkim„.
Czy ma wyrzuty sumienia?
Aktorka zapytana, czy ma czasami wyrzuty sumienia związane z tym, że musi wyjść do pracy, odpowiedziała:
„Mam. A z drugiej strony myślę sobie, że nie umiem inaczej. Po drugie: w moim zawodzie nie da się inaczej. Moją pracę kocham, ona daje mi pieniądze i pozwala dawać Brunowi życie, które chcę mu dawać. Myślę sobie: Kurde! Ma matkę, jaką ma. Do takiej matki przyszedł. To nie jest przypadek. Wierzę, że jestem po to, żeby wychować go na dobrego człowieka i mu towarzyszyć, natomiast to oni u góry wybrali, że przyjdzie do mnie, to jest jego umowa z Bogiem, że będzie moim synem i urodzi się w takiej sytuacji, w jakiej się urodził i że będzie tak fantastycznym człowiekiem. Wiem też na pewno, że on uratował mi wielokrotnie życie. I swemu ojcu też…”.
W jakich relacjach jest ze swoim byłym partnerem?
Okazuje się, że mimo rozstania, świetnie się ze sobą dogadują i wspólnie dzielą opiekę nad dzieckiem.
„My się z moim byłym partnerem, tatą Bruna nigdy za życia Bruna nie pokłóciliśmy przy nim, Bruno nigdy nie miał takiego wzorca, że rodzice się nie lubią i to w tej całej sytuacji uważam za nasze największe zwycięstwo, jak i to, że potrafimy się ze sobą dogadać jako rodzice i że się kolegujemy, że potrafimy sobie pogadać i mamy naprawdę spoko stosunki. Dzięki temu mój synek ma łatwiej, natomiast to nigdy nie jest tak samo, jakby rodzice wychowywali go razem”.
Wychowywany w patchworku
„Ale kiedy nie ma normalnej rodziny, na pewno jest lepiej mieć fajny patchwork niż dziecko, które dorasta w konflikcie. Brunek jest od początku chowany w patchworku i wiesz, to jest czasem trudne, widzę, że np. Bruno płacze, nie chce się rozstawać z tatą i to wcale nie znaczy, że nie chce wrócić do domu, do mamy – bo on ma dwa domy – po prostu tęskni za tatą. Na szczęście wszyscy mieszkamy w Warszawie, więc zawsze może do niego zadzwonić na Facetime’ie, tata zawsze może do niego przyjechać i często tak się działo. Kilkanaście razy w jego życiu zdarzyło się też tak, że płakał, mówiąc, że nie chce, żeby tata wychodził, to tata siedział. Tak było i uważam, że on ma do tego prawo”.
Cały wywiad Katarzyny Burzyńskiej-Sychowicz z Olgą Bołądź możecie znaleźć się na blogu Baby by Ann.
Czytaj też: Marta Żmuda Trzebiatowska URODZIŁA! Syn czy córka?
Źródło: Baby by Ann.
Zdjęcia: Baby by Ann., Instagram
Komentarze
Komentarze