Dzień ślubu powinien być wyjątkowy pod każdym względem. Pary przygotowują się do niego miesiącami, a czasem latami. Niestety w przypadku tej panny młodej było inaczej.
Christina Jo Miller będzie wspominać dzień ślubu nie z łezką wzruszenia w oku, a smutkiem. Co się stało?
Kobieta zdecydowała, że w dniu ślubu będzie w rękach dzierżyć biało-zielony bukiet z polnych kwiatów, które sama zebrała. Wiązanka prezentowała się pięknie. Niestety kobieta nie zdawała sobie sprawy z właściwości wybranych kwiatów.
Wilczomlecz obrzeżony źle wpłynął na jej organizm. Ma działanie toksyczne.
Już o poranku, kiedy tylko otrzymała bukiet, na twarzy Christine pojawiła się wysypka, oczy zaczęły łzawić. Z czasem plamy pojawiły się też na szyi i ramionach panny młodej. To była silna reakcja alergiczna.
Otrzymała leki odczulające, jednak jej stan, zamiast poprawić się, uległ pogorszeniu. Miała problemy z widzeniem. Jej oczy spuchły.
Christine w sukni ślubnej udała się do szpitala. Tam podano jej zastrzyk i zaaplikowano krople do oczu. Kobieta była zdeterminowana, by nie przekładać ślubu.
W końcu po wizycie w placówce medycznej powiedziała narzeczonemu sakramentalne “tak” przed ołtarzem.
Teraz młode małżeństwo oczekuje na przyjście na świat pierwszego dziecka. Od pechowego zdarzenia w dniu ślubu minął rok.
Zobacz też: Zaczęła RODZIĆ NA własnym WESELU. Na porodówkę pojechała w SUKNI ŚLUBNEJ
Źródło: people.com
Źródło zdjęć: Instagram
Komentarze
Komentarze