Jakiś czas temu dziennikarze programu „Superwizjer” ujawnili wstrząsające fakty, dotyczące uboju chorych krów na terenie naszego kraju. Krowy w bardzo złym stanie trafiały do rzeźni w Kalinowie pod Ostrowią Mazowiecką, gdzie następnie przerabiano je na mięso.
Zobacz też: Zobacz, gdzie trafiło MIĘSO Z CHORYCH KRÓW! Kolejne kraje BIJĄ NA ALARM
Na to pytanie odpowiedzieli specjaliści, prof. Danuta Kołożyn-Krajewska z Katedry Technologii Gastronomicznej i Higieny Żywności w Zakładzie Higieny i Zarządzania Jakością Żywności SGGW i prof. Wojciech Kolanowski z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach.
Profesor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie zaznaczyła, że zanim mięso trafi do sklepów, musi przejść badania przedubojowe lub inne badania laboratoryjne. Wstępne badania przedubojowe wykonuje się po to, by zweryfikować czy u zwierzęcia występują „oznaki stanu, który mógłby mieć niepożądany wpływ na zdrowie ludzi”. Przykładem takich chorób mogą być np. gruźlica bydła, listerioza, toksoplazmoza, bruceloza czy też przenośne gąbczaste encefalopatie. Jeśli u bydła występuje któraś z wcześniej wymienionych chorób, potwierdza to badanie poubojowe.
Mięso ze zwierząt niepoddanych badaniu weterynaryjnemu uznaje się za nienadające się do spożycia – przyznała w rozmowie z dziennikarzami „Rzeczpospolitej” prof. Kołożyn-Krajewska.
Dodała również, że wszelkie zarazki występujące w chorym mięsie mogą być niebezpieczne dla zdrowia i życia człowieka.
W przypadku chorobotwórczych mikroorganizmów, obróbka cieplna skutecznie eliminuje zagrożenie, pod warunkiem, że jest to wysoka temperatura w całym mięsie(…)Największym zagrożeniem może być spożywanie mięsa surowego lub poddanego delikatnemu ogrzewaniu (np. krwisty befsztyk)- podkreśliła specjalistka.
Profesor Wojciech Kolanowski z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach zaznaczył natomiast, że wołowina zakażona laseczką wąglika spożyta przez człowieka może przynieść skutek śmiertelny.
Wąglik to groźna, zwykle śmiertelna choroba zakaźna zwierząt domowych. Przenosi się na człowieka i może doprowadzić do zakażeń skóry, przewodu pokarmowego i płuc, a następnie śmierci – wyjaśnił w „Rzeczpospolitej” profersor.
Specjalista dodał na koniec, że pochwala zachowanie dziennikarzy, którzy usilnie próbują nagłaśniać niebezpieczne praktyki ubojni. Przyznał, że sprawa nie powinna być zamieciona pod dywan, ponieważ chodzi o dobro i zdrowie ludzi.
Bardzo dobrze, że dziennikarze odkrywają przed społeczeństwem naganne praktyki ubojni, bo odpowiedzialność za jakość produkcji została złożona na producentach, kontrole są rzadkie, a stały nadzór weterynaryjny jak widać przymyka niekiedy oko. Sprawa jest poważna, gdyż stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi – podsumował profesor.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia: Youtube
Komentarze
Komentarze