Nic nie zapowiadało wczorajszej tragedii w rodzinie pana Roberta. Postanowił skorzystać z dobrej pogody i dokończyć budowę drogi koło domu. Na drogę wyszedł jego dwuletni synek. Mimo szybkiej pomocy, dziecka nie udało się uratować.
Dramat pod Tarnowem
Do tragedii doszło w sobotnie przedpołudnie w miejscowości Gromnik pod Tarnowem. Mężczyzna plantował teren koło domu. Wszystko wskazuje na to, że gdy woził gruz i ziemię to pod koła pojazdu wszedł jego dwuletni syn. Chłopiec był oczkiem w głowie swoich rodziców. Cała rodzina razem często chodziła na spacery, a ojciec uwielbiał bawić się z malcem.
Zabawy chłopca
Dwuletni chłopiec często z ojcem wsiadał do wozidła. Bardzo cieszył się z takich zabaw. Niestety ten pojazd przyczynił się do śmierci malca. Zaraz po tragicznym zdarzeniu, gdy chłopiec wszedł pod koła wozidła, wezwano pomoc. Na miejsce przyjechała karetka i śmigłowiec LPR. Przez godzinę walczono o życie chłopca. Niestety nie udało się go uratować. Najbliższych dziecka objęto pomocą psychologiczną. Na razie nie wiadomo czy ojciec był trzeźwy.
Szczęśliwa rodzina
O tej rodzinie można usłyszeć tylko same dobre słowa. Kochali chłopca ponad wszystko. Był ich oczkiem w głowie. Razem mieszkali w domu wokół, którego trwały prace budowlane. 31-letni ojciec chłopca zajmował się budowlanką, dlatego wokół budynku miał dużo specjalistycznego sprzętu. Nie wiadomo dokładnie , w jaki sposób maluch feralnego dnia, pojawił się na drodze, na której pracował jego ojciec. Policjanci badają przebieg i szczegóły tego tragicznego zdarzenia.
źródło: fakt.pl
zdjęcie: shutterstock
Komentarze
Komentarze