Sesja brzuszkowa to pamiątka z okresu oczekiwania rodziców na przyjście dziecka na świat. Jej przebieg nie może wywoływać u ciężarnej dyskomfortu, a efekt powinien spełniać oczekiwania kobiety. Jak było w przypadku Martyny Nowak, 31-letniej przyszłej mamy?
Dzieckoifigura.pl: Pomysł uwiecznienia stanu błogosławionego na zdjęciach pojawił się spontanicznie, a może od dłuższego czasu nosiła się Pani z takim zamiarem?
Martyna Nowak: Od początku ciąży czekałam na moment, aż brzuszek będzie bardziej pokaźny, żeby można było zrealizować sesję ciążową. Było to dla mnie naturalne. Zależało mi także na regularnym dokumentowaniu zmian, jakie zachodzą w mojej sylwetce, jednak natłok obowiązków zawodowych sprawił, że nie udało się tego zrobić w sposób taki, jaki chciałam.
Natomiast jeśli chodzi o udział w konkursie, w którym do wygrania była sesja ciążowa, była to spontaniczna decyzja. Natrafiłam na informację o nim zupełnie przypadkowo i po zapoznaniu się z regulaminem stwierdziłam, że to coś dla mnie. Pomyślałam, że może to być ciekawe doświadczenie. Zgłoszenie wysłałam 2 minuty przed upływem terminu.
Czy dziś, bogatsza o doświadczenie udziału w sesji dla kobiet w stanie błogosławionym, poleca Pani taką formę uwiecznienia okresu ciąży innym przyszłym mamom?
Na pewno zachęcam, aby uwiecznić ten wyjątkowy czas. Mam koleżanki, które z okresu ciąży posiadają jedynie 2-3 zdjęcia i bardzo żałują. Nawet jeśli ktoś nie zdecyduje się na sesję z profesjonalnym fotografem, warto we własnym zakresie ją zrealizować, aby mieć wyjątkową pamiątkę. Chciałabym podkreślić, że decydując się na sesję wykonaną przez fotografa, warto wspólnie wcześniej uzgodnić, jak ma ona wyglądać. Może się okazać, że rezultat będzie się mijać z naszymi oczekiwaniami…
Jakie aspekty pracy na planie zdjęciowym były dla Pani istotne jako kobiety spodziewającej się dziecka?
Bardzo ważna była obecność męża. Myślę, że gdyby nie on, zrezygnowałabym z udziału w sesji po dwóch pierwszych ujęciach. Było mi przykro, że nie mogę być sobą, muszę przyjmować sztuczne, narzucone mi pozy, w dodatku ubrana od stóp do głów w cudze suknie, w których czułam się jak manekin. Było to dla mnie nienaturalne, sztuczne, teatralne i przerysowane. To nie byłam ja.
Wcześniej, podczas realizacji materiału filmowego, wspomniałam, że bardzo mi zależy, żeby to nie były „oklepane” ujęcia, na których kobieta ciężarna patrzy w dal z nostalgią, trzymając ręce na brzuchu. Niestety, taka była koncepcja sesji. Jej efekt nie przedstawia mnie z okresu ciąży, bo tak ten czas w ogóle nie wyglądał. Ale, jak mówią, darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda…
Jaki etap przygotowań do sesji był w Pani odczuciu najprzyjemniejszy?
Warto wspomnieć o czasie, który poprzedzał przyjazd do studia fotograficznego. Bardzo dobrze rozmawiało mi się z sympatyczną panią Martą z portalu dzieckoifigura.pl. Mile wspominam także współpracę z kamerzystą, który realizował materiał video na potrzeby konkursu.
Czy – z Pani punktu widzenia – udział w sesji zdjęciowej jest dla kobiety w ciąży męczący?
Sesja ciążowa odbyła się w plenerze. Nie trwała długo. Pani fotograf przewidziała na nią godzinę zegarową. Niestety, te 60 minut bardzo mi się dłużyło. Wcześniej, w studiu, trzeba było wybrać suknie i zrobić makijaż. Gdyby to wszystko zsumować razem z dojazdem do Krakowa w obie strony (mieszkam w miejscowości oddalonej od tego miasta o 70 km), całość zajęła 9 godzin, co dla niektórych ciężarnych może być uciążliwe.
O jakich kwestiach powinni pamiętać fotografowie, aby w pełni sprostać potrzebom kobiet ciężarnych, które stają przed ich obiektywami?
Najważniejsza kwestia to ta, że takich zdjęć już się nie powtórzy. To nie sesja narzeczeńska czy plener ślubny, na który – w razie niepowodzenia – można umówić się jeszcze raz. Dlaczego? Z każdym tygodniem ciąży zmienia się sylwetka kobiety. Warto też pamiętać, że nie każda ciężarna dobrze znosi ten stan i sesja może być dla niej męcząca. Ja jestem dość aktywna, ale zdaję sobie sprawę, że niektóre panie mogą odczuwać dyskomfort.
Myślę, że fotografowie powinni porozmawiać z kobietami w ciąży o ich oczekiwaniach w stosunku do sesji brzuszkowej, a następnie je uwzględnić. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkie ciężarne mają własną wizję i mogą zdarzyć się klientki, które po prostu chcą ładnie prezentować się na zdjęciach…
Chciałabym tu przytoczyć anegdotę: mój kolega, realizujący zdjęcia ślubne, usłyszał kiedyś od panny młodej, że chce mieć zdjęcia takie jak koleżanka. Odpowiedział… żeby zrobiła sobie odbitki. Uważam, że należy kreatywnie podchodzić do każdego klienta i nie stosować szablonowych rozwiązań.
____________
Wkrótce na dzieckoifigura.pl będzie można obejrzeć efekty sesji brzuszkowej z udziałem Pani Martyny. Już teraz zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć!
Komentarze
Komentarze