Joanna Racewicz jest wdową smoleńską. Jej mąż Paweł Janeczek był oficerem BOR.
Po jego śmierci w 2010 roku wdowa została z dwuletnim wówczas synem Igorem. Z pewnością przeżyła bardzo trudne chwile i totalnym okrucieństwem wydaje się być drwienie, czy wykorzystywanie tego faktu dla hejtu. A jednak tak się dzieje.
Jak twierdzi Joanna Racewicz, niemal codziennie dostaje bardzo nieprzyjemne – wulgarne i pełne nienawiści wiadomości, czy komentarze. Pokazała kilka z nich i czytamy:
Wdowa smoleńska. Rzygam tobą..
Suka smoleńska
Pojawia się też krytyka tego, że dziennikarka chodzi w dresie (w jej wieku(!)), czy to, że robi sobie botoks.
Skąd w ludziach tyle zła? – proszę wybaczyć naiwne pytanie… To covid? Samotność? Życiowa klęska? Człowiek szczęśliwy dzieli się dobrem, zawiedziony – chce, żeby to samo poczuli inni… Jeden i drugi dostaje od życia to, co ma w sercu i duszy. I koło się zamyka… Przemoc zaczyna się od słowa. – snuje refleksje dziennikarka.
Na koniec jednak pisze coś szokującego!
I jeszcze jedno: śmiem wątpić, czy wyszczególnieni poniżej mieliby odwagę powiedzieć mi to, co napisali w oczy. W związku z tym ja publicznie mówię Wam: „Bądźcie szczęśliwi”, mimo wszystko.
– życzy hejterom Joanna Racewicz.
>>>Magda Gessler informuje: „Rozwiązałam umowę ze skutkiem natychmiastowym”!
Komentarze
Komentarze