Pod koniec stycznia Weronika Marczuk została po raz pierwszy mamą. 48-letnia aktorka urodziła zdrową córeczkę – Anię. Jak dziś wygląda mała?
Późne macierzyństwo
Weronika Marczuk bardzo późno została mamą, bo dopiero w wieku 48 lat. Aktorka świetnie się jednak odnajduje w tej roli i z dumą prezentuje w sieci zdjęcia swojej córeczki – Ani. Marczuk wzięła ostatnio udział w sesji, podczas której pozowała ze swoją półroczną pociechą.
W jednym z ostatnich wywiadów gwiazda wyznała, że to cud, że mała jest na świecie, ponieważ wszystkie jej dotychczasowe ciąże kończyły się niepowodzeniem.
„Ja zachodziłam w ciążę, ale miałam problemy z jej donoszeniem. Pochowałam dwoje dzieci. (…) Nad tym, aby zajść w tę ciążę i ją utrzymać, pracowaliśmy aż siedem lat” – zdradziła w wywiadzie dla portalu edziecko.pl.
Czytaj też: Weronika Marczuk URODZIŁA! Znamy płeć i imię dziecka!
Odważne zdjęcie z córką
Weronika wrzuciła na swojego Instagrama bardzo odważną fotografię, która jest połączeniem dwóch zdjęć. Na jednym widzimy aktorkę w ciąży, otuloną łososiowym szalem, na drugim tulącą do piersi swoją córeczkę.
„Co można zrobić w 6 miesięcy? Każdy z nas doskonale wiedział co to jest pół roku, jeszcze w 2019. Przez te 180 dni tyle się wydarzyło! Ekonomia, rodzina, polityka, psychologia, nawyki, podróżowanie, socjologia, marzenia itd…wszystko uległo zadziwiającemu pomieszaniu.Teraz wszyscy uczymy się życia w trybie „tu i teraz”, bo planowanie to jakiś ponury żart…czy też tak czujecie?” – pisze pod postem gwiazda.
„Zastanawiam się, czy to przebiegunowanie nie pójdzie jeszcze szerzej, i czy nie dokończymy tego przełomowego roku z jeszcze większą traumą. Ja, Weronika, walcząca o swoje największe pragnienie przez ponad 7 wiele lat byłam pewna, że po tym czasie ciężkiej pracy, oczekiwania i łez niebo się otworzy, wyjdzie słońce i niczym nie będę musiała się martwić. No, może nie tak „niczym”, bo kolki, kupki i katary trzeba wliczyć jako nieuniknione. Ale niczym, poza prozą życia matki. Tymczasem świat zadecydował, że walka z przeciwnościami będzie miała teraz swój własny, globalny wymiar. Że praktycznie żadna osoba nie będzie teraz wolna od chmury niepokoju. Pokorę i wdzięczność rozumiem teraz jeszcze mocniej” – dodaje.
„Ania, przez te 6 miesięcy wykonała tytaniczną pracę rozwojową, nad sobą i nade mną. Jest cudowna. Dała nam tyle szczęścia. Natomiast rzeczywistość pisze swój scenariusz. Ania była promotorką mojej książki. A teraz, jest inspiracją, by iść dalej, chronić ją i nas, co czujecie sami, pisząc do mnie. Walka, trauma i nadzieja na realizację marzeń są treścią Waszych wiadomości. Zaczęły więc kreślić moją drogę. Moc łączenia ekspertów z potrzebującymi, kłopotów z poradami, problemów z rozwiązaniami – taką się wyłania rodząca się teraz misja. Zatem – kolejne wyzwania, szczęście dzielenia się sobą, bo po to właśnie wszyscy zostaliśmy tu sprowadzeni. Świat będzie nam robił niespodzianki. Ale my możemy na to odpowiadać, że dzielenie się dobrem, to nie jest naiwne stwierdzenie. To jest odezwa do nas wszystkich: dobra nam potrzeba! Aniu, rozwijamy się dalej! Kochani, siła! #miłość #ania🧚♀️#siła”. – Marczuk kończy swój post.
Jak Wam się podoba odważna fotografia aktorki?
Źródło: Instagram
Zdjęcia: Instagram
Komentarze
Komentarze