Redakcja kieleckiego Echa Dnia opublikowała dzisiaj na swojej stronie internetowej poruszający wpis matki zmarłego dziecka. Jak relacjonuje kobieta, winą za śmierć obarcza lekarzy ze szpitala w Jędrzejowie. Wiele wskazuje na to, że w porę nie zalecili oni cesarskiego cięcia doprowadziło do śmierci zdrowego dziecka.
22 stycznia tego roku przyjechałam na oddział ginekologiczny do Szpitala Specjalistycznego w Jędrzejowie. Byłam wówczas w 39 tygodniu i 1 dniu ciąży. Mimo, że akcja porodowa się rozpoczęła – odczuwałam bóle i skurcze – nie byłam w stanie urodzić siłami natury.
Kobieta przyznaje, że lekarze zwlekali z przeprowadzeniem cesarskiego cięcia. Jej zdrowa córeczka, ważąca 3700 gramów zmarła jeszcze w łonie matki.
Lekarz prowadzący moją ciążę, przyjechał do szpitala około 3 godziny od rozpoczęcia akcji porodowej, zrobił „cesarkę” , ale było już za późno – tłumaczy kobieta.
Postanowiła nagłośnić sprawę w mediach, by ostrzec innych rodziców przez błędami personelu medycznego.
Jedyne co możemy zrobić dla naszej córki to dążyć do sprawiedliwości i ostrzec inne kobiety, by uniknęły takiej tragedii jak my. Jesteśmy młodym małżeństwem. Inga była naszym pierwszym dzieckiem, upragnioną, wyczekiwaną córeczką. Od 6-tego tygodnia ciąży na wszystkie wizyty oraz badania chodziłam prywatnie do doktora, który jest pracownikiem szpitala w Jędrzejowie. Podkreślam, że zawsze wszystkie moje wyniki badań jak i badania Ingi były prawidłowe. Cały okres ciąży przebiegał książkowo, bez żadnych komplikacji nic nie wskazywało na tak tragiczny finał – mówi pani Amanda.
Kobieta jest pewna, że śmierć dziecka to wina lekarzy, ponieważ nie wypełnili oni swoich obowiązków. Zwlekanie z tzw. cesarską doprowadziło do śmierci jej małej córeczki Ingi.
Jesteśmy pewni, że udusiła się, bo zwlekano z cesarką. Położne mówiły nam, że jest to błąd lekarza, że powinien cesarkę zrobić po pierwszym KTG, które się nie spełniało. Mój lekarz prowadzący, do którego chodziłam całą ciążę – od 6-tego tygodnia prywatnie – zawsze mnie uspokajał, że w razie komplikacji szpital go natychmiast wezwie. Dlaczego nie wezwano go w tym dniu, skoro KTG było wątpliwe już po upływie 30 minut? Ja do szpitala przyjechałam ze zdrowym, żywym dzieckiem. Moim zdaniem lekarz dopuścił się do zaniedbań i błędnie zinterpretował wiele czynników i wskazówek. Opóźniał decyzję o cesarskim cięciu, nie interesował się mną i doprowadził do śmierci naszej zdrowej córki – tłumaczy pani Amanda.
Aktualnie sprawa jest w toku. Zabezpieczono dokumentację medyczną szpitala i na chwilę obecną sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Kielcach.
Źródło: Echo Dnia
Źródło zdjęcia: pixabay
Zobacz też: 13-letnia Alicja przeżyła prawdziwe piekło! Pedofil długo się nad nią znęcał…
Komentarze
Komentarze