„Chłodne” wychowanie czy też „zimny” chów to drugi biegun bezstresowego wychowania. A właśnie te dwa trendy nadal ścierają się jeśli chodzi o styl opieki nad dziećmi.
Zwolennicy zimnego chowu uważają, że dzieciom nie należy pobłażać, nie wolno robić z nich „ciamajdy” oraz że konieczna jest ostra dyscyplina. Ich argumentem często jest twierdzenie, że oni byli tak wychowani i „wyrośli na ludzi”. Tymczasem „chłodne” wychowanie przynosi katastrofalne skutki.
Chłodne podejście do dziecka, gdy przeżywa coś przykrego, zostawianie go samego sobie w płaczu i cierpieniu, mu w tym wszystkim nie pomoże. Nie pozwoli dziecku budować w sobie poczucia, że jest pełne wewnętrznej mocy i poradzi sobie w obliczu różnych życiowych wyzwań.
– pisze Magdalena Boćko-Mysiorska.
Zdaniem psycholog, „zimny” chów niszczy poczucie wartości dziecka, przyczynia się do nadwrażliwości, niszczy połączenia w mózgu odpowiedzialne za refleksję, rozwiązywanie problemów i samoświadomość, dziecko czuje, że musi walczyć o uwagę i akceptację, dziecko skupia się na walce o przetrwanie a nie na rozwoju, odbija się też na zdrowiu dziecka i powoduje przewlekłe choroby.
>>>Co zamiast zakazów? Zobacz CZYM zastąpić słowo NIE!
Komentarze
Komentarze