Straszenie „bo jak nie to…” jest nadal częstą formą wywierania presji na dzieci. I nawet jeśli my sami nie stosujemy tej „metody”, to mogą to robić inni. I to w czasie gdy dziecka nie ma przy nas.
Dopiero później dowiadujemy się z opowieści pociechy, że ktoś straszył je tym, czy owym. Jakie „groźby” mogą słyszeć dzieci?
Dorośli straszą i manipulują w następujący sposób:
- Jak nie zjesz zupy, babcia nie będzie Cię kochała.
- Pan w sklepie powiedział, że je [dziecko] zabierze.
- Jak nie posprzątasz pokoju, nie będziesz oglądać bajek.
Jak pisze Magdalena Boćko-Mysiorska:
To my w największej mierze wpływamy na samoakceptację dziecka i jakość jego życia dziś i w przyszłości. Jesteśmy bezpieczną bazą, w której dziecko zasila się, gdy tego potrzebuje. Możemy wspierać dziecko swoją nieoceniającą obecnością i rozmawiać z nim (w spokojnych chwilach) o różnicach w traktowaniu innych, a także pokazywać dziecku, że nie musimy się na wszystko zgadzać.
Jeśli więc ktoś straszy nasze dziecko, po pierwsze powinniśmy go wysłuchać. Po rozeznaniu się w sytuacji, możemy zaprzeczyć „groźbie” i powiedzieć, że na pewno się tak nie stanie. Warto też porozmawiać ze straszącą osobą i powiedzieć, że nie życzymy sobie tego typu komunikatów w kierunku naszej pociechy.
Dodatkowo, w zależności od wieku dziecka, możemy zacząć uczyć je stawiania granic, czyli na przykład zaprzeczania tego typu tezom i groźbom.
Komentarze
Komentarze