Carrie Steele chorowała na nowotwór. Był to czerniak złośliwy. Walczyła z rakiem latami. W końcu zastosowała lek, który… jej się przyśnił.
Carrie Steele zachorowała 2004 roku. Wtedy dowiedziała się, że zostało jej 12 miesięcy życia. Dzięki chemioterapii żyła dłużej, jednak dopadła ją inna choroba – tętniak mózgu.
Kobieta zaczęła pić własny mocz, ponieważ walczyła z następstwami tętniaka, i poczuła się dobrze. Zapoczątkowała to po tym, jak “lekarstwo” jej się przyśniło pewnej nocy. W 2008 roku miała dziwny sen. Był on na tyle realistyczny, że kobieta postanowiła wprowadzić go w życie. Jakaś siła powiedziała w nim, żeby Carrie zaczęła pić własny mocz. Stwierdziła, że nie ma nic do stracenia. Kolejnego dnia kobieta zaczęła urynoterapię od jednego kieliszka.
Na tym jednak nie koniec. Kobieta nie tylko spożywała własne odchody, ale i stosowała je do higieny osobistej. Co to znaczy? Myła moczem zęby i nawilżała skórę twarzy.
Zobacz: Nie uwierzysz, CO ROBIĄ z przymierzanymi ubraniami! CZĘSTA PRAKTYKA
Stopniowo zwiększała dawki. Stwierdziła, że picie własnego moczu nie jest takie złe. Potem piła szklankę dziennie, ostatecznie aż 5 (przyznaje, że się uzależniła). Jak twierdzi, na skutek tej terapii poczuła się lepiej, a doskwierający jej ból odszedł w zapomnienie.
Słyszeliście o pozytywnych efektach urynologii?
Zobacz też: “PIJCIE KREW z okresu!”. Tak SPRZEDAJE PATENT na częstą dolegliwość
Źródło: thesun.co.uk
Źródło zdjęć: thesun.co.uk
Komentarze
Komentarze