Kyrstyn Johnson straciła dziecko. Jej 8-miesięczny synek zmarł. Przyczyną zgonu była zdradziecka choroba. Kobieta zrobiła coś, co może niektórych szokować.
Mayson zmarł z dnia na dzień. Było to dla kobiety szokiem. Wyszła ona z domu, pozostawiając go wraz z dwójką rodzeństwa, babcią i ojcem.
Rano odebrała telefon od swojej matki. Kobieta była przestraszona. Płakała. Mówiła, że coś niepokojącego dzieje się z 8-miesięcznym Maysonem.
Kyrstyn podejrzewała wypadek. Okazało się jednak, że przyczyną złego stanu dziecka jest coś kompletnie innego. Gorszego!
Mayson nie oddychał, siniał. Nie było z nim kontaktu. Wezwano pogotowie. Podjęto reanimację, jednak nie udało się go uratować. Zmarł.
Przyczyną śmierci Maysona była nagła śmierć łóżeczkowa. Każdego roku z tego powodu umiera w Polsce 200 dzieci, w USA – 3,5 tysiąca!
“Kiedy wysłano mnie do pokoju, do którego wszedł lekarz, spojrzał mi prosto w oczy i powiedział dwa słowa, które złamały mi serce: „Przykro mi”. Każda część mojej duszy została całkowicie roztrzaskana. Czułam, że rozpadam się kawałek po kawałku” – tak Kyrstyn wspomina moment, kiedy dowiedziała się, że syn nie żyje.
Poszła do sali, w której leżał. Zrobiła sobie z nim ostatnie, pamiątkowe, pożegnalne zdjęcie.
Dlaczego? Chciała tak pomóc sobie poradzić ze stratą ukochanego synka.
Teraz Kyrstyn pomaga innym rodzicom, którzy – tak jak ona – przeżyli śmierć dziecka. Chce zwiększać świadomość ludzi na temat nagłej śmierci łóżeczkowej.
Zobacz też: Zrobiła sobie sesję zdjęciową z MARTWYM NOWORODKIEM! “Nie żałuję”
Źródło: popularne.pl
Źródło zdjęć: Facebook
Komentarze
Komentarze