Policja interweniowała 9 razy u Meghan i księcia Harrego ! Para przeżyła chwile grozy.
Meghan Markle i książę Harry nie mogą spokojnie spać w swojej amerykańskiej posiadłości. Policja jest u nich stałym gościem. Muszą walczyć z intruzami.
Pragnienie wolności
Meghan Markle i książę Harry mieli dość życia w monarchii brytyjskiej. Etykieta, nakazy i zakazy dały się szczególnie we znaki niezależnej dotąd Amerykance. Meghan Markle zmagała się antypatią ze strony członków rodziny królewskiej oraz z depresją. Jej chorobę rodzina lekceważyła. W końcu rok temu Sussexowie postanowili opuścić Wielką Brytanię. Przeprowadzili się do kraju Meghan Markle. Tam chcieli znaleźć upragnioną wolność i spokój. Jednak ich przeprowadzka za Ocean wywołała wiele kontrowersji.
Bajkowe Montecito
Małżeństwo kupiło posiadłość w Montecito. Nieruchomość miała być ich spełnieniem marzeń o niezależności i prywatności, której tak brakowało im na dworze królewskim. Sussexowie chętnie udzielali wywiadów kolorowej prasie, dzielili się szczegółami życia na dworze królewskim i zdradzali kontrowersyjne szczegóły z dworskiego życia.
Brak spokoju
Meghan i książę Harry wzbudzali w Montecito wielkie zainteresowanie. Niektórym sąsiadom było to nie na rękę. Sprzedawali swoje posiadłości, by zaznać trochę spokoju gdzie indziej. Sussexowie byli bardzo popularnym i też męczącym sąsiedztwem. Niestety Meghan i jej mąż nie zaznali spokoju w swoim domu. Policja musiała interweniować u nich aż dziewięć razy. Większość wezwań dotyczyła włączającego się alarmu w posiadłości Sussexów.
Intruz w posiadłości
Jedno z wezwań okazało się bardzo poważne. Do domu wtargnął mężczyzna. Nickolas Brooks to 37-latek, który został zatrzymany przez policję. Później jednak został puszczony wolno. Kolejne wezwanie odnotowano 16 lutego. Alarm znów dawał się we znaki. Jak na razie Meghan i książę Harry nie mogą zaznać upragnionego spokoju. Czy to się w końcu zmieni ?
źródło: jastrzabpost.pl
zdjęcie: Prince Harry/Facebook