Bartłomiej Rosiak, jeden z najmłodszych nauczycieli w kraju, jasno mówi o tym, co jego zdaniem wymaga zmiany w polskiej szkole. Zwraca uwagę na to, że zbyt duży nacisk na oceny może być szkodliwy – zarówno dla uczniów, jak i samego procesu nauczania.
Młody wiekiem, dojrzały podejściem
Choć ma dopiero 21 lat, Bartłomiej Rosiak już pracuje jako nauczyciel języka polskiego w jednej z łódzkich podstawówek. Nie planował od początku kariery pedagogicznej – był bardzo dobry z chemii, wygrywał konkursy i rozważał kierunki ścisłe. Ostatecznie jednak wybrał polonistykę, bo – jak mówi – to dziedzina, która pozwala nie tylko uczyć, ale też wychowywać.
Oceny to nie wszystko
Zdaniem Rosiaka, polska szkoła przywiązuje zbyt dużą wagę do cyferek w dzienniku. Zauważa, że często uczniowie są oceniani nie tylko za wiedzę, ale również za obecność, stroje czy estetykę zeszytu. W jego ocenie system oceniania bywa niesprawiedliwy i mało motywujący.
– Jeśli dziecko ma same piątki, to wcale nie musi oznaczać, że wszystko jest w porządku – mówi. – Czasem to może świadczyć o nadmiernym dopasowywaniu się do wymagań, a nie o rzeczywistym rozwoju.
Bez ocen – więcej przestrzeni na rozwój
Rosiak postuluje, by poważnie zastanowić się nad odejściem od tradycyjnych ocen. Uważa, że takie rozwiązanie mogłoby przynieść korzyści: mniej stresu, więcej samodzielności i prawdziwego uczenia się. Jego zdaniem edukacja powinna opierać się na rozmowie, obserwacji postępów i informacji zwrotnej, a nie na liczbach wpisywanych do dziennika.
Potrzeba zmiany w myśleniu
Chociaż Rosiak nie twierdzi, że oceny trzeba zlikwidować natychmiast, to jest przekonany, że szkoła powinna bardziej wspierać rozwój osobisty, kreatywność i samodzielność ucznia. Wierzy, że system edukacyjny powinien być przede wszystkim przestrzenią do budowania relacji i odkrywania świata – nie tylko miejscem oceniania.
Bartłomiej Rosiak to przykład nauczyciela nowego pokolenia – otwartego, refleksyjnego i odważnego w swoich poglądach. Jego głos w dyskusji o reformie systemu oceniania jest ważny, bo pokazuje, że młodzi pedagodzy chcą edukacji bardziej ludzkiej i mniej opartej na presji. Może właśnie takich nauczycieli dziś najbardziej potrzebuje polska szkoła.
