Trystan Resse, transpłciowy mężczyzna z USA, stał się bohaterem światowych mediów, kiedy ogłosił, że spodziewa się dziecka. Urodził się jako kobieta, lecz wiele lat temu rozpoczął proces tranzycji płciowej: przeszedł operację korekty płci oraz podjął terapię hormonalną. Mimo zmian fizycznych zachował żeńskie narządy rozrodcze – i to one pozwoliły mu na doświadczenie ciąży.
Wraz z partnerem, z którym wspólnie wychowują dwójkę adoptowanych dzieci, postanowili spełnić swoje marzenie o biologicznym potomstwie. Pierwsza ciąża zakończyła się poronieniem – co samo w sobie jest bolesnym doświadczeniem dla każdej osoby, niezależnie od płci. Jednak druga próba zakończyła się sukcesem – Trystan urodził zdrowego syna.
Społeczne reakcje – między ciekawością a krytyką
Wieść o narodzinach dziecka przez transpłciowego mężczyznę wywołała ogromne poruszenie w internecie. I choć wiele osób zareagowało z otwartością i podziwem, fala krytyki była równie silna. Wiele głosów pochodziło od osób przywiązanych do tradycyjnego modelu rodziny: mama, tata, dzieci. W tej narracji trudno znaleźć miejsce na pary jednopłciowe lub rodzicielstwo osób transpłciowych.
Tego rodzaju historie – choć wyjątkowe – stają się coraz bardziej obecne w świadomości społecznej. Pokazują, że płeć biologiczna i tożsamość płciowa nie są jednoznaczne, a rodzinę można budować na wiele sposobów – niekoniecznie według utartych schematów.
Czy mężczyzna może urodzić dziecko?
To pytanie budzi kontrowersje. Biologicznie – tak, jeśli dana osoba posiada żeńskie narządy płciowe. Społecznie – dla wielu nadal jest to temat tabu. Trystan Resse udowadnia jednak, że nie trzeba być kobietą, by przejść przez ciążę i poród. Jego historia jest dowodem na to, jak różnorodne mogą być ludzkie doświadczenia i jak ważne jest, by mówić o nich z empatią i zrozumieniem.
Wnioski? Potrzebujemy więcej rozmowy, mniej oceniania
To, co dla jednych jest „nienaturalne”, dla innych jest drogą do spełnienia marzenia o rodzicielstwie. Zamiast stawiać znaki zapytania tam, gdzie ktoś po prostu chce kochać i wychowywać dziecko, warto postawić przecinek i posłuchać tej historii.
Być może najważniejszym pytaniem nie jest: „kto może urodzić dziecko?”, ale raczej: „czy dziecko jest kochane i bezpieczne?”. W końcu o to chodzi w rodzicielstwie – nie o to, jakie kto ma geny, ale jakie ma serce.
źródło: wprost.pl
zdjęcie: pixabay.com
KB
