Dramat ciężarnych kobiet! Akcja ratunkowa na granicy

Sytuacja na granicy nadal jest bardzo napięta. Zrozpaczone ciężarne kobiety chcąc chronić swoje nienarodzone dzieci i zapewnić im lepsze życie wpadły w sam środek piekła, który toczy się na granicy polsko – białoruskiej. Szczegóły interwencji „Medyków na granicy” opowiedział ratownik Paweł Łukasiewicz.

 

Wieczorem 27 października i w nocy z 27 na 28 października Mikołaj Łaski (kierowca-ratownik), Agnieszka Racka (lekarka) i Paweł Łukasiewicz (ratownik medyczny) udzielali pomocy medycznej ciężarnym kobietom, które przebywają w lesie. Złe warunki atmosferyczne, zmęczenie, ból i strach mogły zwiastować tylko najgorsze, jednak na koniec nie obyło się bez łez wzruszenia.

Pierwsza interwencja – kobieta w 9 miesiącu ciąży

Pierwsze zgłoszenie brzmiało dość dramatycznie, ponieważ mieliśmy sprzeczne informacje. Najpierw usłyszeliśmy o bólu brzucha, a potem, że możliwe jest rozpoczęcie akcji porodowej. Na szczęście okazało się, że kobieta jest w dość dobrej formie i udało jej się podejść do nas kawałek, na skraj lasu. Musiała wyjść ze strefy stanu wyjątkowego, do której nie możemy wjeżdżać – relacjonuje ratownik Paweł Łukasiewicz.

Przerażona kobieta obawiała się, że akcja porodowa zacznie się w lesie. Niestety, gdyby jej obawy okazały się prawdziwe sytuacja byłaby dramatyczna. Na całe szczęście okazało się, że ból brzucha został wywołany zakażeniem dróg moczowych i z dzieckiem jest wszystko w porządku.

Okazało się, że było to jej pierwsze USG. Pani doktor pokazywała kobiecie główkę, rączki, opisywała, co widzi. Wzruszenie pacjentki było ogromne. Pojawiły się łzy i muszę się przyznać, że nie tylko u niej – wyznaje ratownik.

Druga interwencja – kobieta w 5 miesiącu ciąży

Druga kobieta była w piątym miesiącu ciąży. Również zgłosiła się z bólem brzucha, ale typowo urazowym. Wyznała, że kilka razy przewróciła się na brzuch, idąc przez las. Na szczęście okazało się, że urazy nie były groźne – opisuje ratownik.

Również tak jak i w pierwszym przypadku kobieta otrzymała pełną diagnostykę i również w jej przypadku było to pierwsze wykonane badanie USG, a co więcej pierwsze w jej całym życiu.

Kiedy dowiedziała się, że z dzieckiem wszystko jest w porządku, uspokoiła się. A nawet pojawił się uśmiech i łzy szczęścia, ponieważ dziecko w momencie badania trzymało kciuk w buzi. To było coś niesamowitego: w lesie, w środku nocy zobaczyć taki obrazek – mówi wzruszony Paweł Łukasiewicz.

Kobieta otrzymała od ratowników medycznych leki przeciwbólowe, których nie zdecydowała się zażyć. Ratownik uważa, że sytuacja, w której znajdują się kobiety przyczyniła się do złego samopoczucia i spotęgowania bóli u przyszłej matki. Po informacji o stanie zdrowia dziecka i przekazaniu kobiecie informacji, że życiu dziecka nic nie zagraża wszelkie dolegliwości i napięcie powłok brzusznych zniknęły.

Źródło: wp
Zdjęcia: Pexels

Komentarze

Komentarze