Nie żyje wnuk Daniela Olbrychskiego. Miał tylko 28 lat…

Nie żyje Jakub Olbrychski. Wnuk słynnego aktora Daniela Olbrychskiego. Informację o śmierci chłopaka przekazał za pośrednictwem Facebooka jego brat Antoni, młodszy z synów Rafała Olbrychskiego. Co się właściwie stało?

W obliczu schizofrenii

Jakub od lat cierpiał na schizofrenię. To ciężka choroba psychiczna, która jest zaliczana do grupy psychoz, czyli stanów charakteryzujących się zmienionym chorobowo, nieadekwatnym postrzeganiem, przeżywaniem, odbiorem i oceną rzeczywistości.

Przerażający wpis

Antek wrzucił do sieci bardzo smutny wpis, z którego wynika, że jego starszy brat, wnuk Daniela Olbrychskiego, nie żyje.

„Mój brat, Kuba, nie żyje. Piszę tutaj, ponieważ mieliśmy dużo wspólnych znajomych, a wolałbym uniknąć w najbliższym czasie dziesiątek pojedynczych pytań”.

Czytaj też: NIE ŻYJE gwiazdor Polsatu! Najprawdopodobniej POPEŁNIŁ…

Chłopak wyjaśnił też, że jego brat chorował na schizofrenię.

„Kuba chorował na schizofrenię, ale skłonienie go do leczenia było bardzo trudne. Mimo to, w ciągu kilkunastu ostatnich lat wielokrotnie poddawał się leczeniu. Był w szpitalach na Sobieskiego, w Tworkach, w Drewnicy i w Lublińcu. Ale zawsze prędzej czy później odstawiał leki, wracał do nałogów, a z tym przychodziła psychoza. Podobnie z terapiami – zaczął ich kilkanaście, ale nigdy nie udało się go utrzymać na nich dłużej”.

Olbrychskiego
IG

Okazuje się, że Jakub od zawsze sprawiał ogromne trudności wychowawcze.

„Pomóc mu było ciężko. Nie cierpiał nadzoru, buntował się, uciekał. Mówił, że jak naprawdę będzie chciał się zabić to i tak go nie upilnujemy. Mimo to staraliśmy się i wiele razy udawało się wyciągnąć go z krytycznych sytuacji”.

Jak zmarł?

„Teraz po prostu wyszedł bez niczego. W samej koszuli, bez dokumentów. Nie wiadomo czy umarł z wycieńczenia, od mrozu, czy ktoś go zabił” – czytamy.

Antoni przyznał, że chciał pomóc swojemu bratu, ale było to niemożliwe. Kuba bardzo męczył się na tym świecie i wielokrotnie mówił, że ma dość. Mimo to, Antek zawsze wykazywał chęć pomocy swojemu bratu.

„Chciałem go nieść, ale sam parę razy połamałem przez to nogi. Starałem się więc pomagać mu na tyle, by samemu zachować zdrowie psychiczne. Może powinienem więcej, nie wiem. Był to wysiłek, obowiązek nie zawsze przyjemny. Ale mimo wszystko moja misja. Część sensu mojego życia. I teraz to życie ma zdecydowanie mniej sensu”.

Jak nie psychozy to depresja, apatia, rozkojarzenie. Relacje mieliśmy trudne, ciężko było się dogadać, ale zawsze w końcu udawało się znaleźć jakąś nić porozumienia. Mam nadzieję, że chociaż teraz ten rozgorączkowany umysł uwolnił się od strachu i odpoczywa”…

Rodzinie Olbrychskich składamy najszczersze wyrazy współczucia.

Czytaj też: Polska szkoła bagatelizuje KORONAWIRUSA? Dzieci pojechały na wycieczkę aż do…

Źródło: Facebook

Zdjęcia: Instagram

Komentarze

Komentarze