Tragiczny finał wydarzeń. 21-miesięczne DZIECKO UGOTOWAŁO się żywcem!

Ten dzień rozpoczął się jak każdy inny. Ojciec pozostawił trójkę starszych dzieci w szkole, a następnie planował zawieźć swoją 21-miesięczną córeczkę do żłobka. Tuż przed godziną 9:00 pozostawił auto w pobliżu placówki, po czym udał się do miejsca, w którym pracował.

Około 16:00 mama dziewczynki przyszła ją odebrać, jednak usłyszała, że ta nie pojawiła się dzisiaj na zajęciach. Zaniepokojona kobieta wykonała telefon do męża, by zapytać gdzie jest ich córka. Dopiero po chwili 43-latek zdał sobie sprawę z tego, co właściwie się stało. Kiedy przybiegła do miejsca, w którym stał samochód było już za późno. Dziecko przez kilka godzin było uwięzione w samochodzie, w którym temperatura mogła przekroczyć nawet 40 stopni. Można powiedzieć, że ugotowało się żywcem, straszliwie przy tym cierpiąc.

„Widziałem ojca, który przybiegł. Był roztrzęsiony, zdenerwowany. Nie wiem, jak w ogóle stał na nogach. Nigdy nie zapomnę jego wyrazu twarzy”- relacjonuje osoba, która była wówczas na miejscu tragedii.

Wezwane na miejsce służby próbowały przez 45 minut reanimować 21-miesięczne dziecko. Przechodnie mogli usłyszeć krzyki rozpaczy i płacz rodziców. Dziewczynki nie udało się uratować, mimo wysiłków lekarzy. Ojcu dziecka postawiono zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci.

Zobacz też: Dramat rodziców NOWORODKA. PIES zagryzł ich 3-TYGODNIOWE DZIECKO

Źródło: o2.pl

Źródło zdjęcia: pixabay.com

Komentarze

Komentarze