Dylematy PRZYSZŁYCH MAŁŻONKÓW! Czy zapraszać DZIECI NA WESELE?

Czy zapraszać dzieci na wesele? To trudne pytanie, które wielu przyszłym pannom młodym spędza sen z powiek. Pewna blogerka postanowiła pomóc swoim czytelniczkom i przedstawić im wady oraz zalety zapraszania najmłodszych na swoje ślubne przyjęcie. Zachęcamy do lektury!

Jak wygląda ślub/wesele z koszmarów? Panna Młoda wchodzi do kościoła pod rękę z ojcem, patrzy w szklące się oczy przyszłego męża i nagle czuje jak coś, a raczej ktoś, z impetem ląduje na jej długim, puszystym trenie… Marzy o przysiędze rodem z komedii romantycznej, ale w tle nieustannie słyszy płacze i piski dzieci(…)Podczas pierwszego tańca, który miał być ich romantycznym „sam na sam”, po parkiecie biegają dzieciaki, których albo muzyka porwała do tańca solo, albo chcą już teraz zatańczyć z piękną księżniczką.

ZAPRASZANIE WESELNYCH GOŚCI WRAZ Z ICH POCIECHAMI…

Dlaczego nie? 

Bo… wszystko już zostało napisane wyżej. Są niegrzeczne, hałaśliwe, przeszkadzają, marudzą, psują i najważniejsze: „wesele to nie jest impreza dla dzieci”. Bo podteksty seksualne, bo nadmiar alkoholu i pijani ludzie (nawiasem mówiąc: ja ostatnio widuję coraz mniej takich wesel), bo późne godziny, bo dla dzieci to nudne i prędzej czy później zaczną marudzić i przeszkadzać rodzicom.
To argumenty z którymi ciężko dyskutować, ale… mają sens tylko wtedy, gdy są prawdziwe i odnoszą się do Waszego wesela i Waszych dzieciaków (nie jakichś „czarnych charakterów” opisanych w internecie). Możecie też dzieci zwyczajnie na ślubie i weselu nie chcieć (bo nie lubicie, bo nie) i macie do tego prawo.

Jak powiedzieć o tym, że dzieci nie są zaproszone? 

W zaproszeniu i przy słownym zapraszaniu wystarczy wymienić tylko imiona osób zaproszonych. Jeśli padnie pytanie, to odpowiedzieć zgodnie z prawdą i ewentualnie uzasadnić (ale bez tekstu „bo nie lubimy dzieci”, potrzebujecie argumentu na poziomie). Tyle wystarczy i jak zawsze: Wy jesteście odpowiedzialni za sposób w jaki zakomunikujecie gościom swoją decyzję, nie za ich reakcję.

Dlaczego jednak tak?

Zapraszałam na swoje wesele dzieci, wychodząc z prostego założenia. Dziecko to rodzina i pełnowartościowy człowiek, a wesele jest imprezą dla rodziny, więc także i dla nich. Jeśli ma być spontanicznie i luźno, to pal licho perfekcjonizm z którym dzieciakom może nie być po drodze. O tym czy dziecko jest zbędne i będzie w czymś przeszkadzać niech zadecydują jego rodzice, nie ja.
Nie planowałam wykorzystywać dzieci do żadnych weselnych funkcji, a nawet odwrotnie: obawiałam się, że zajmą wszystkie gry, których zabraknie dla dorosłych. Cóż, kto pierwszy do gry dobiegnie, ten lepszy.
W najbliższej rodzinie nie mam małych i bliskich mi dzieci. Gdy miałam, to je uwielbiałam i mogłabym przetańczyć z nimi całe wesele. Obecne dzieci, już z dalszej rodziny, nie są mi bliskie i nie miałam potrzeby z nimi podczas wesela się bawić, a one pięknie zajęły się same sobą (z pomocą kilku atrakcji dla nich). Nie przeszkadzały, nie były natrętne, nie obmacywały sukni lepkimi łapkami, nie płakały, nie marudziły. Gdy czegoś ode mnie chciały, to zwyczajnie podchodziły – tak totalnie po dorosłemu. Bo dzieci też tak potrafią.

Zobacz też: MAJA BOHOSIEWICZ szykuje się do ślubu? Wrzuciła do sieci zdjęcie w SUKNI ŚLUBNEJ [foto]

Źródło: Blog Niepoprawna Panna Młoda

Źródło zdjęcia: pixabay.com

Komentarze

Komentarze