Norwegowie NIGDY nie krzyczą na swoje dzieci. Dlaczego?!

Norweskie wychowanie znacznie różni się od polskiego. Jak wygląda opieka nad dziećmi w Norwegii, opowiedziała mieszkająca tam Polka.

Pani Katarzyna od pięciu lat mieszka w Norwegii, w wywiadzie dla Onetu opowiedziała o różnicach w wychowaniu dzieci.

 

„Jedź powoli. bawiące się dzieci” – pixabay

 

Zimny chów

 

Jak mówi, norweskie dzieci bardzo dużo czasu przebywają na świeżym powietrzu. Co więcej, wydaje się, że są (zbyt?) lekko ubierane.

 

Dziecko z Polski możesz poznać po tym, że jest czyste, ma wyprane ubranko i szaliczek. Norweskie dzieci nie mają szaliczków i są całe ubłocone. Po prostu spędzają mnóstwo czasu na świeżym powietrzu*

 

Przedszkolaki zaś drzemki mają na dworze w śpiworach.

 

>>>Mówisz do dziecka, a ono nie słucha? Dlaczego tak się dzieje i co zrobić?

 

Odkrywanie świata

 

Rodzice pozwalają dzieciom odkrywać świat na własną rękę i na przykład pić wodę z kałuży. Różnice widać też w sprawowaniu opieki na placach zabaw:

 

W Polsce rodzic biega za dzieckiem i podnosi, gdy się przewróci. Pomaga, gdy dziecko wspina się po drabinkach. W Oslo rodzic raczej siedzi na ławce i czyta książkę. Albo patrzy na plac zabaw z okna mieszkania. Dziecko w tym czasie upada dziesięć razy, ale nikt się tym nie przejmuje

 

Norwegowie nie krzyczą na swoje dzieci

 

Pani Katarzyna zauważyła, że norwescy rodzice znacznie lepiej znoszą różne niewłaściwe zachowania dzieci.

 

Nawet ataki histerii znoszą z kamienną twarzą. Oni naprawdę się nie denerwują, nie krzyczą na dzieci. Wiadomo, że czasem każdemu puszczają nerwy, ale oni ten próg tolerancji dla różnych zachowań dzieci mają bardzo wysoki.

 

I dodaje:

 

To nie jest tak, że Norwegowie boją się, że ktoś odbierze im dzieci, dlatego nie stosują kar i nie krzyczą. Im nawet nie przyszłoby do głowy, że można zachować się inaczej. To ogólnie przyjęta norma kulturowa

 

Zdrowa żywność?

 

Jak się jednak okazuje, Norwegowie wcale nie odżywiają się tak zdrowo, jak się powszechnie uważa.

 

Na wszystkich dziecięcych przyjęciach urodzinowych jest to samo jedzenie. Parówki z ketchupem i pizza. Na deser ciasto z proszku z polewą czekoladową i kolorową posypką. To ciasto kupują w supermarkecie.

 

Panią Katarzynę zaskoczyło też, to wszyscy ciągle jedzą parówki i nie ma tam mody na zdrową żywność. Nawet dzieci w szkołach nie dostają obiadu, tylko kanapki.

 

>>>Małgorzata Kożuchowska osiągnęła WYCHOWAWCZY sukces. Zobacz CO robi Jaś!

 

*źródło/cytaty: onet.pl

Komentarze

Komentarze