Poszła na randkę z Tindera i trafiła do… „haremu”!

Pewna australijska felietonistka – Jana Hocking – była w szoku, kiedy przyszła na randkę, na którą umówiła się poprzez Tindera. Kobieta poczuła się, jakby była w „haremie”, ponieważ mężczyzna, który umówił się z nią na spotkanie zaprosił na nie również kilka innych dziewczyn, nie powiadamiając o tym żadnej z nich – donosi news.com.au.

Umówiła się na randkę

36-letnia Jana Hocking od dłuższego czasu była sama i w końcu postanowiła zacząć chodzić na randki, w nadziei, że wreszcie pozna „tego jedynego”. Pewnego dnia kobieta postanowiła założyć konto na Tinderze. Niemal natychmiast zaczęła kontaktować się z różnymi mężczyznami. W końcu umówiła się z jednym z nich na randkę. Po przyjściu na spotkanie doznała prawdziwego szoku, ponieważ okazało się, że mężczyzna…

Czytaj też: ZGWAŁCIŁ dziewczynę poznaną na Tinderze! Po wyjściu z więzienia…

Tindera
IG

Umówił się z kilkoma kobietami na raz

Po przyjściu na miejsce spotkania Jana zorientowała się, że bierze udział w prawdziwym „castingu na dziewczynę”, ponieważ poza nią, na spotkaniu było też kilka innych kobiet.

„Ten facet postanowił urządził przyjęcie w swoim domu. I zaprosił na nie wszystkie dziewczyny, z którymi umówił się przez aplikację” – powiedziała zażenowana Jana.

Australijka porównała poczynania mężczyzny do reality show „The Bachelor”, w którym główna bohaterka spotykała się w rezydencji z kilkoma uczestnikami, by w finale wybrać jedynego.

„Gdy tylko zdałyśmy sobie sprawę, że wszyscy się z nim spotykają, nastąpił masowy exodus z imprezy, a potem już tylko było od niego wiele poniżających wiadomości” – powiedziała Hawking.

A Wy jak byście się zachowały na miejscu Jany?

 

Zobacz też: Donatan pociesza jedną ze „Słowianek”: „Mam zamiar Cię brać!”

 

Źródło: News.com.au

Zdjęcia: Instagram

Komentarze

Komentarze