Straszną DIAGNOZĘ poznała w 16 tygodniu CIĄŻY, a teraz…

Wiele kobiet na miejscu pani Magdaleny już dawno by się załamało.

 

Wiele podjęłoby decyzję o aborcji, by walczyć o samą siebie. Tymczasem Magdalena Kuźma postanowiła myśleć pozytywnie.

Po tym jak będąc w ciąży usłyszała, że ma raka postanowiła walczyć i podjąć leczenie.

 

Jak sama pisze:

 

„Mam na imię Magdalena, mam 31 lat, kochającego męża i dwójkę wspaniałych dzieci (Lenkę i Marcelka).

Kiedy usłyszałam diagnozę – nowotwór złośliwy piersi byłam w 16 tygodniu ciąży z Marcelkiem, a moja córeczka Lenka miała niespełna półtora roku. Pomimo ogromnego strachu podjęłam decyzję, że będę walczyć o siebie i o moje maleństwo. Ciąża, która dla każdej kobiety oznacza nieopisaną radość z noszonego pod sercem nowego życia, dla mnie każdego dnia, aż do porodu oznaczała strach i drżenie o zdrowie mojego dziecka. W trakcie ciąży poddałam się operacji usunięcia guza. Lekarze jednak poinformowali mnie, że to nie wystarczy i konieczne jest jak najszybsze rozpoczęcie chemioterapii, gdyż zwlekanie do porodu przy tak agresywnym i szybko rozwijającym się raku zagraża życiu mojemu i dziecka. Zamiast cieszyć się ciążą i czekać na przyjście mojego Skarba musiałam wraz z mężem co 3 tygodnie jeździć do Warszawy (300 km w jedną stronę) na podanie mi kolejnej chemii. Natomiast tydzień później na wizytę do ginekologa, by monitorować ciążę. Wszystkie dolegliwości, które towarzyszą ciąży, zostały po stokroć spotęgowane skutkami leczenia.”

 

Magdalena Kuźma

 

Dalej pani Magda przyznaje, że jednak koszty leczenia przerosły ich rodzinę i musi prosić o pomoc:

 

'”Nasz synek urodził się w 37 tygodniu ciąży zupełnie zdrowy, ale to nie oznaczało, że skończyła się moja walka.(…)

Nie jest łatwo prosić o pomoc. Choroba ta nauczyła mnie jednak, że bez pomocy nie dam rady, więc kieruję swoją prośbę do wszystkich znajomych i ludzi dobrego serca o wsparcie mojej akcji. 

Wszystkie zebrane środki chciałabym przeznaczyć na badania (m.in. badanie płynnej biopsji wykonywane co 3 miesiące, koszt ok. 3000 zł), leczenie alternatywne/wspomagające (wlewy z kurkuminy, które dobijają wędrujące macierzyste komórki rakowe, bo to właśnie one podstępnie powodują przerzuty czy wznowy choroby – 1 wlew to kwota 1500 zł, całość kuracji 15000 zł), wizyty u specjalistów, profilaktykę i suplementy wspomagające odporność.”

 

Na koniec dodaje:

„Tak bardzo kocham życie….”

 

Jeśli zechcecie wesprzeć zbiórkę na panią Magdę, to wpłat można dokonywać TUTAJ.

 

 

Komentarze

Komentarze