Pobudka o 6:30, kanapki do szkoły, szybka kawa, poranny call w pracy, biegiem po dziecko z zajęć, obiad, kolacja, bajka, kąpiel, usypianie… a potem jeszcze pranie, raport i pytanie: kiedy ja ostatni raz zjadłam coś spokojnie? Nic dziwnego, że coraz więcej rodziców – szczególnie tych, którzy próbują godzić pracę z życiem rodzinnym – interesuje się intermittent fasting, czyli postem przerywanym. Bo nie wymaga liczenia kalorii, nie nakazuje rezygnacji z ulubionych potraw i… może się wpasować w napięty grafik. Ale czy na pewno?
Na czym polega intermittent fasting?
To nie dieta w klasycznym sensie, a raczej strategia jedzenia w określonym oknie czasowym. Najpopularniejszy model to 16/8 – 16 godzin postu i 8 godzin, w których można jeść. Przykład? Pierwszy posiłek o 11:00, ostatni o 19:00. Prosto, prawda?
W teorii – tak. W praktyce – jak wszystko w życiu rodzica – zależy od wielu czynników. Od rytmu dnia, od godzin pobudki dzieci, od tego, czy noc była spokojna, czy przypominała survival w wersji deluxe.
Czy to bezpieczne dla rodziców?
Dla zdrowej osoby dorosłej – jak najbardziej. Badania pokazują, że intermittent fasting może pomóc regulować poziom cukru, poprawiać metabolizm, a nawet wspierać koncentrację. Ale uwaga: nie każdemu służy.
Jeśli jesteś rodzicem malucha, który nadal karmiony jest piersią, to nie czas na restrykcje – twoje ciało ma inne priorytety. Jeśli masz problemy hormonalne, niedoczynność tarczycy, historię zaburzeń odżywiania – skonsultuj się z lekarzem lub dietetykiem.
A co z energią na cały dzień?
To jedno z najczęstszych pytań. Bo rodzicielstwo to maraton. I owszem, da się połączyć intermittent fasting z wysokim poziomem energii – pod warunkiem, że nie traktujesz „okna żywieniowego” jak wymówki do jedzenia byle czego.
Jeśli przez 8 godzin zjadasz odgrzewaną pizzę i batonika „na szybko”, nie dziw się, że po 16.00 czujesz się jak zombie. Kluczem jest wartościowy pierwszy posiłek – pełen białka, tłuszczu i węglowodanów złożonych. Nie tylko podniesie poziom energii, ale też utrzyma cię w formie do wieczora.
Jak to działa w praktyce – case study z życia rodzica
Wyobraź sobie Anię – mamę dwójki dzieci, grafik w agencji, poranki spędza w biegu, wieczory z bajką i kolacją w biegu. O 7:00 robi śniadanie dzieciom, sama pije tylko kawę. Pierwszy posiłek je o 11:00 w pracy – owsianka z owocami i masłem orzechowym. O 14:00 lunch – sałatka z komosą i fetą. O 18:00 kolacja z rodziną – pieczony łosoś, warzywa. Po 19:00 – tylko herbata.
Efekt? Mniej podjadania między posiłkami, więcej energii, regularny rytm snu. Bez liczenia kalorii. Bez eliminacji glutenu, laktozy i radości z jedzenia.
Czy to jest dla ciebie?
Zastanów się:
- Czy masz tendencję do podjadania bez kontroli?
- Czy często zjadasz śniadanie „na siłę”, mimo że nie jesteś głodna?
- Czy twoja kolacja bywa największym posiłkiem dnia?
Jeśli tak – intermittent fasting może być odpowiedzią. Ale nie musi. To nie magia, tylko narzędzie – które działa wtedy, gdy jest dopasowane do ciebie, nie odwrotnie.
Wskazówki dla zapracowanych rodziców
- Zacznij delikatnie. Nie rzucaj się od razu na 16/8. Spróbuj najpierw skrócić okno jedzenia do 12 godzin – np. 8:00–20:00.
- Nawadniaj się. Podczas postu pij dużo wody, możesz też sięgnąć po czarną kawę lub herbatę – bez cukru.
- Nie traktuj postu jak wymówki. Słodycze nadal pozostają słodyczami – nawet jeśli jesz je o 13:00.
- Słuchaj ciała. Jeśli jesteś wyczerpana, senna, rozdrażniona – to sygnał, że coś nie działa. Nie warto się zmuszać.
Podsumowanie
Intermittent fasting może być sprzymierzeńcem rodziców, którzy chcą jeść mniej chaotycznie i odzyskać kontrolę nad swoim czasem i apetytem. Ale jak każda zmiana – wymaga obserwacji, cierpliwości i elastyczności. Bo rodzicielstwo to nie schemat – to życie.
źródło zdjęcia: https://pixabay.com/pl/photos/jab%C5%82ko-dieta-p%C5%82e%C4%87-%C5%BCe%C5%84ska-jedzenie-2391/
Magdalena Kwiatkowska