Poród trwał 48 godzin. Gdy urodziła, słowa lekarza ZWALIŁY ICH Z NÓG

Nicole i Matthew Ziesemer od pewnego czasu starali się o dziecko. Kiedy wreszcie im się to udało, byli bardzo szczęśliwi. Chociaż w trakcie trwania ciąży kobieta brzemienna cyklicznie musi poddawać się badaniom, para zdecydowała się zrezygnować z USG. Małżonkowie byli przekonani, że z ich dzieckiem wszystko będzie w porządku.

Poród naturalny
Ciężarna chciała urodzić w domu w towarzystwie położnej. Przygotowywała się wraz z mężem do porodu naturalnego przez długi czas. Kiedy wszystko było gotowe, pozostało tylko czekać na ten wyjątkowy dzień. Ich dziecko miało przyjść na świat 30 stycznia 2018 r.

Jednakże nie wszystko poszło zgodnie z planem Nicole i Matthew. Co się wydarzyło? Poród rozpoczął się dużo wcześniej, wody płodowe odeszły kobiecie pod koniec 2017 r. Był to więc 36. miesiąc ciąży, co oznaczało, że nie można było przeprowadzić porodu domowego.

48-godzinny poród
W tej sytuacji 29 grudnia Matthew zawiózł żonę do szpitala. Kobieta miała silne skurcze, które pojawiały się jeszcze kolejnego dnia. Mimo że parła przez ok. 30 godzin, tak jak zalecali jej lekarze, nie przyniosło to efektu. Specjaliści musieli interweniować. Wtedy, po 48-godzinnym porodzie, na świecie pojawiła się córka Nicole i Matthew.

Para była szczęśliwa, że wszystko dobrze się skończyło. Wtedy wydarzyło się coś, czego się nie spodziewali. Słowa lekarza zwaliły ich z nóg.

Drugie dziecko
Okazało się, że gdy ginekolog chciał usunąć łożysko, wyczuł główkę drugiego dziecka. W związku z tym para spodziewała się bliźniaków, ale o tym nie wiedziała. Choć Nicole i Matthew byli zszokowani tą wiadomością, bardzo się ucieszyli.

– Pierwsza myśl po narodzinach drugiego dziecka? O kurcze! Potrzebujemy drugiego łóżeczka, drugiego fotelika do samochodu, drugiego wszystkiego… – przyznała kobieta.

Źródło: usatoday.com
Źródło zdjęć: Facebook

Komentarze

Komentarze