To jest moc! Nie dawali jej szans na przeżycie, a teraz robi takie rzeczy!
Urodziła się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Mówili, że „nic z niej nie będzie”. Basia pokazuje, że mimo przeciwności można żyć pełnymi garściami; ewangelizuje, jeździ autostopem, skończyła studia i mieszka samodzielnie, choć nie jest w stanie samodzielnie wykonać najzwyklejszych czynności dnia codziennego. Wszystko dlatego, że zaufała Jezusowi, a On błogosławi w jej życiu. Jej historia pokazuje, że wiara przenosi góry.
– Na co dzień jeżdżę na zielonym tronie, który jest już trochę zużyty; to wózek inwalidzki, który jest moimi rękami i nogami. Przyszłam na świat 29 lat temu, urodziłam się z dziecięcym porażeniem mózgowym, ponieważ wskutek błędu przy porodzie nastąpiło niedotlenienie. Wszyscy mówili, że ze mnie nic nie będzie, że będę tylko kimś, kto będzie leżał i patrzył w sufit i że łatwiej postarać się o nowe dziecko. Na szczęście moi rodzice się nie poddali, bo dzisiaj mogę opowiadać o tym, że żyje mi się dobrze – mówiła Barbara Turek.
– Najpierw przyszła z pomocą Matka Boża, której moja mama mnie zawierzyła, kiedy byłam malutka – dodawała.
– Miałam zrobić ankietę i zapytać ludzi, czy są szczęśliwi. Bardzo mnie zaskoczyła, bo nagle się okazało, że wszyscy podobnie rozumiemy szczęście. Proste rzeczy dają nam satysfakcję i radość. Nie zapomnę kobiety, która powiedziała, że to co ją najpiękniejszego spotkało w życiu, to dzieci, które urodziła i, że tak fantastycznie żyją teraz dla świata. Ktoś mówił, że się cieszy, bo przeczytał dobrą książkę. To uzmysłowiło mi, że to jest właśnie życie pełnymi garściami i to chciałabym pokazać światu, tylko czasem zapominamy o tej codzienności, umyka nam, że tajemnica sukcesu to małe kroki i można się cieszyć ze smacznej herbaty, czy kawy – opowiadała Basia.
fre/salve.net.tv