Anna Kalczyńska wstrząśnięta śmiercią 11-letniego Sebastiana! Sprawdź, co powiedziała!
Uprowadzenie i zabójstwo 11-letniego Sebastiana wstrząsnęło Polakami. Wywołało też poruszenie u Anny Kalczyńskiej. Dziennikarka wróciła pamięcią do dramatycznych wydarzeń, które musiała relacjonować w swojej pracy zawodowej.
Tragiczny finał
11-letni chłopiec został uprowadzony z placu zabaw w Dąbrówce Małej na Śląsku. Porwał go 41-letni optyk z Katowic, Tomasz M. Dzięki nagraniom z monitoringu, policjantom szybko się udało namierzyć przestępcę. Niestety finał porwania okazał się dramatyczny w skutkach. Funkcjonariusze odnaleźli ciało 11-letniego Sebastiana na posesji porywacza. Zwyrodnialec twierdził, że chłopca uprowadził przez pomyłkę. Myślał, że Sebastian jest dziewczynką, bo chłopiec miał dłuższe włosy. Dziecko udusił i planował zabetonować jego zwłoki na swojej działce.
Bolesne wspomnienia
Ta zbrodnia wstrząsnęła Polakami. Tragiczną sprawę skomentowała też Anna Kalczyńska w swoich mediach społecznościowych. Dziennikarka była wstrząśnięta tym , co się stało. Wróciła do własnych doświadczeń w pracy prezenterki kanału informacyjnego. Napisała:
Rozpędzony mercedes wjechał w rodzinę wracającą z kościoła. Na miejscu zginęło dwoje dzieci i matka. Pomyślałam: „Boże, z całej rodziny został ojciec z córeczką”. W kolejnym wejściu musiałam już poinformować o śmierci ojca. Pamiętam, że po serwisie wyszłam na korytarz i płakałam. To straszne, straszne, straszne.
Dramat matki
Anna Kalczyńska w swoim wpisie współczuła też mamie zamordowanego Sebastiana. Prezenterka napisała:
Dzisiaj myślę o matce tego małego chłopca. Tak bardzo jej współczuję. Nie wiem, jak można nie oszaleć po stracie dziecka.
Prokuratura w Sosnowcu zleciła sekcję zwłok 11-letniego chłopca. W jej wyniku odpowiedzą na pytanie, czy Sebastian został wykorzystany seksualnie przez Tomasza M. Jak podaje Gazeta Wyborcza, 41-latek w przeszłości był notowany za znęcanie się, rozpowszechnianie materiałów pedofilskich i uprowadzenie dziecka.
Źródło: Instagram/Anna Kalczyńska
Zdjęcia: Facebook/Anna Kalczyńska