HELENA BIEDROŃ staje w obronie swojego syna! „Powinnam była odejść razem z dziećmi i skończyć z tym piekłem”
W ŚRODĘ „WARSZAWSKA GAZETA” UJAWNIŁA, ŻE POLITYK ROBERT BIEDROŃ, LIDER PARTII „WIOSNA” MIAŁ 2000 ROKU POSTAWIONE ZARZUTY ZA ZNĘCANIE SIĘ NAD WŁASNĄ MATKĄ ORAZ SPOWODOWANIE USZCZERBKU NA JEJ ZDROWIU. SPRAWA ZOSTAŁA JEDNAK JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ UMORZONA, A AKTA ZAGINĘŁY Z SĄDU REJONOWEGO W KROŚNIE.
Matka polityka, Helena Biedroń postanowiła odnieść się do rzekomych spekulacji. W trakcie rozmowy z reporterami Super Expressu przyznała, że może wiele zarzucić sobie… ale niczego Robertowi.
Mój mąż znęcał się nade mną i dziećmi niemal od początku naszego małżeństwa – wspomina. Przez lata byłam zastraszana i bita. Robiłam wszystko, by chronić rodzinę. Rok 2000 nie był pod tym względem wyjątkowy. Kolejna sytuacja skończyła się w sądzie, musiałam chronić siebie i dzieci. Nasza rodzina była wtedy na granicy, wszystko się rozlatywało. Agresja mojego męża przekładała się na stosunki między nami a dziećmi. Byłam zrozpaczona, nie wiedziałam, co robić. Wtedy zrobiłabym i powiedziałabym wszystko, żeby ochronić dzieci. Teraz po latach wiem, ze zamiast za wszelką cenę ratować małżeństwo, powinnam była odejść razem z dziećmi i skończyć z tym piekłem.
W związku z zaistniałą sytuacją Helena Biedroń postanowiła przestrzec wszystkich przed wydawaniem błędnych osądów i nieprawdziwych wniosków.
Mojemu synowi nie mam czego wybaczać – wyjaśnia. Robert i my wszyscy byliśmy ofiarami. Zostaliśmy zostawieni z tym piekłem sami sobie, bez wsparcia nikogo z zewnątrz. Dlatego gdy widzę, jak dzisiaj niektórzy próbują wydawać wyroki przeciwko mojemu synowi pytam: gdzie wtedy byliście, gdy u nas w domu działo się piekło, a mąż mnie katował?
Źródło: Super Express