SZYBKIE paszteciki w cieście francuskim

Paszteciki, którymi zachwycicie każdego. Na pomysł, żeby je zrobić wpadłam przypadkiem. Lubuję się w przygotowywaniu pasztetów mięsnych z dużą ilością warzyw. Ostatnio lenistwo wzięło górę i nie przykładam się tak bardzo. Odkryłam, że bardzo dobry pasztet wychodzi z mięsa rosołowego, zmielonego z wszystkimi warzywami z rosołu: kapustą, marchewką, pietruszką, selerem, cebulą i zielonymi liśćmi lubczyku. Dodaję do niego bułkę tartą, czasem jajko (chyba, że zapomnę), przyprawy i drobno posiekaną średnią cebulkę, usmażoną na bardzo kopiatej łyżce domowego smalcu ze skwarkami (pilnuję, by zawsze mieć w domu kamienny garnuszek z własnoręcznie przyrządzonym smalcem). To wkładam do kokilek, to stanowi nadzienie moich pasztecików. Tego jednego dnia pomyślałam, że zamiast piec jak zwykle kilka porcji pasztetu, może zrobić paszteciki w cieście francuskim. Ponieważ gotowe ciasto francuskie to mój lodówkowy must have, to zrobiłam, upiekłam, zachwyciłam męża i samą siebie. Od tamtej pory piekę je prawie co tydzień, jeśli tylko gotuję przy niedzieli rosół.

Składniki:

  • mięso z rosołu razem ze wszystkimi warzywami, z którymi się gotowało
  • bułka tarta (ok. 0,5 szklanki)
  • 1 średnia cebula
  • duża łycha smalcu ze skwarkami (może być z kiełbasą jak w przepisie, może być bez)
  • 1 łyżeczka mielonego imbiru
  • 1 łyżeczka mielonej papryki
  • 0,5 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
  • pieprz, sól do smaku
  • roztrzepane jajko
  • duża porcja gotowego ciasta francuskiego (375 g)

Sposób przygotowania:

Pasztety i wiele innych dań przygotowuję z pomocą mojego ulubionego robota kuchennego o dużej mocy. Nie mam w domu gotowej bułki tartej, ale przeważnie mam suchy chleb, który zasadniczo zbieram dla kur i wymieniam u moich kochanych Ciotek na wiejskie jajka, jednak od czasu do czasu, gdy potrzebuję bułki tartej, wrzucam kilka suchych kawałków pieczywa do robota i mielę. Nigdy nie liczę, ile wrzuciłam, więc ilość bułki nie jest dokładnie określona. Jeśli będzie jej mniej, pasztet wyjdzie bardziej miękki i wyraźniej mięsny.

Do zmielonej bułki dodaję mięso z rosołu starannie obrane z kości i wszystkie warzywa z wywaru (też nigdy nie wiem, ile ich dokładnie jest, bo czasem mąż wyjada kapustę i marchewkę razem z rosołem). Dodaję przyprawy, połowę roztrzepanego jajka (resztę zostawiam do sklejenia i posmarowania pasztecików po wierzchu) i miksuję razem na gładką masę.

Na patelni rozpuszczam smalec ze skwarkami i dodaję do niego (od razu) drobno posiekaną cebulę. Kiedy cebulka przyjemnie się zazłoci, wlewam wszystko do masy pasztetowej i przez chwilę mieszam na niskich obrotach.

Rozwijam rulon ciasta z jednej strony, nakładam wałek nadzienia, zwijam, brzeg sklejam jajkiem, odcinam plastikowym nożykiem, układam na blasze na papierze do pieczenia. Nakładam kolejny wałek nadzienia i tak dalej, do skończenia ciasta. Jeśli zostanie mi nadzienia, wkładam do kokilki i piekę pasztet do chleba.

Paszteciki smaruję po wierzchu roztrzepanym jajkiem, posypuję kminkiem, wstawiam blachę do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Piekę 30-35 minut, aż będą dobrze rumiane z wierzchu i pod spodem.

Upieczone są pachnące, puszyste i bardzo smaczne. Zwykle planuję podać je z barszczem czerwonym, ale nigdy nie zdążam przyrządzić barszczu, tak szybko znikają.

Dorota Smoleń, źródło przepisu i zdjęcia: dwiechochelki.pl

Komentarze

Komentarze