Kidults, czyli dorosłe dzieci atakują! ZOBACZ!

Jak podaje Eurostat, blisko 2,5 miliona Polaków w wieku 25-34 lat wciąż mieszka w rodzinnym domu – to jeden z najwyższych wyników w Europie. Co się dzieje? ZOBACZ! 

Termin „kidults” (ang. kid – dziecko; adults – dorosły) po raz pierwszy pojawił się na łamach „The New York Times” w 1985 roku, w artykule Petera Martina. Frank Furedi, socjolog z University of Kent w Canterbury, autor pierwszych publikacji o kidults twierdzi, że „Neverland jest wokół nas”. Znakiem tego są zachowania konsumenckie, styl ubierania, powrót do literatury dziecięcej w formie książek J.J. Rowling o Harrym Potterze, dziecięce gadżety, podtrzymywanie dystansu do świata, spontaniczności zachowań i zabawy (Gębicka-Adrian 2007). To pokolenie, które korzysta z doświadczeń dorosłości, jednocześnie uciekając od jej trudów i zobowiązań.

Kidults odwlekają czas dojrzałości i samodzielności, w tym także ekonomicznej. Dwie trzecie młodych Europejczyków ciągle pozostaje na garnuszku rodziców. Jak podaje Eurostat, blisko 2,5 miliona Polaków w wieku 25-34 lat wciąż mieszka w rodzinnym domu – to jeden z najwyższych wyników w Europie (Bojar, Mistrzak 2010). We Włoszech aż siedmiu na dziesięciu tzw. „mammoni” (maminsynków), czyli mężczyzn w wieku 30-35 lat, wciąż mieszka w rodzinnym domu. Włoski sąd w 2003 roku nakazał Giuseppe Andreoliemu, by płacił 700 USD miesięcznie na swego syna, który mieszka z matką. Syn, Marco Andreoli, ma 30 lat, dyplom prawnika, dysponuje funduszem powierniczym w wysokości 250 tys. USD i odrzuca każdą propozycję pracy jako „nie odpowiadającą jego umiejętnościom”. W Japonii takie osoby nazywa się „parasite singles”, czyli pasożytnicze jednostki. W Wielkiej Brytanii określa się ich jako „kidults” („dzieciodorośli”) lub „boomerangers” (bumerangowcy), we Francji „tanguy” od tytułu filmu poświęconego temu zjawisku. W Niemczech nazywani są „Nesthocker”, a w Stanach Zjednoczonych „twixters”. To powszechny problem krajów rozwiniętych. Większość z tych osób chciałaby opuścić rodzinne gniazdo, ale ich na to nie stać: już nie studiują, nie mają pracy, po prostu nic nie robią. Najczęściej określają siebie jako: „silnie związani z rodzicami” (89,6%), „zadowoleni z życia” (78,3%), „dobrze ubrani, dobrze wyglądający” (73,6%), „nie mający partnera” (71,1%), „skłonni do podległości” (67,9%). W ocenie innych są: „silnie związani z rodzicami” (92,3%), „zależni” (89,7%), „konserwatywni” (85,5%), „sztywni” (81,6%), „słabi psychicznie” (80,3%) (Geremek 2003).

Współczesna obsesja i kult młodości sprawiły, że do młodego pokolenia należą już nie tylko nastolatkowie, ale także ludzie 20-, 30-, a nawet 40-letni. Ponad dwie trzecie ankietowanych nastolatków w USA i Wielkiej Brytanii wyznaje, że ich rodzice robią wszystko, by w ich oczach wypaść na „równych kumpli” – noszą biodrówki, młodzieżową biżuterię, robią sobie tatuaże lub piercing i chętnie biorą udział we wspólnych imprezach. Wydłużanie się okresu młodości wiąże się z zanikiem etyki obowiązku i pracy, a hołdowaniem etyce hedonistycznej, dla której sama przyjemność jest dobra. Młodość kojarzy się i jest realizowana jako radość i zabawa, dorosłość jest traktowana jako nuda i stagnacja, a śmierć jest brakiem zabawy (Kozłowska 2006): „…coraz ładniej wyglądamy, wdzięczymy się i chcemy, żeby nas podziwiano. Jesteśmy maskotkami. Coraz bardziej leniwymi. Coraz bardziej samotnymi. Coraz bardziej uzależnionymi. Coraz mniej na swoim własnym wikcie. Żadni z nas gladiatorzy. Żadni z nas wojownicy”.

Infantylizacja życia

Filozofia zdziecinnienia dorosłych może być przenoszona na poziom życia politycznego, w którym troska o wygląd, dobór emocji, przerzucanie odpowiedzialności i brak perspektywicznego rozważania rozwoju społecznego wypełnia treść tzw. działania. Podobnie odcina się od przeszłości, która traktowana jest jako niepotrzebny balast (Semka 2008).

Infantylizacja może dotyczyć też życia religijnego, gdy pojęcia, zachowania i postawy ukształtowane w dzieciństwie są pozostawione bez refleksji i rozwoju, pomimo upływu lat życia. W efekcie u dorosłych ludzi mogą wystąpić infantylne zachowania i nierozumienie prawd wiary czy zobowiązań, które wiążą się z religią. Wiara to rzeczywistość, która ma własną dynamikę i podlega zmianom w ciągu całego ludzkiego życia. Wskazuje się na szereg kryteriów dojrzałej religijności, jak np.: zdolność zróżnicowania pomiędzy poszczególnymi komponentami „obiektu religijnego”; autonomiczny charakter jego mocy motywacyjnej; zdolność wytwarzania wysokich i zwartych norm postępowania; szeroki zakres interpretacyjny oraz jego integralność i heurystyczny charakter Allport 1988). W postawie religijnej można więc analizować zewnętrzne lub wewnętrzne nastawienie wobec religii w takich kwestiach, jak: nadrzędność motywu, hierarchia wartości, stosunek do praktyk religijnych, odniesienie religii do całości życia, altruizm – egoizm, spojrzenie na Kościół, postawa „dogmatyczna” (Kuczkowski 1991). Bogata, złożona struktura przeżyć religijnych może zostać spłycona w dziecięcym, typowo zewnętrznym podejściu do religii. Trudniejszą sytuacją jest zachowanie takiej postawy w wieku dorosłym, wiążącym się z nawróceniem, czyli głęboką przemianą oraz z przyjęciem nowej postawy, którą charakteryzuje odrzucenie logiki „porządku światowego” i przyjęcie opcji na rzecz Chrystusa w Kościele (Walulik 2007).

Współczesny „kryzys męskości” oznacza coraz większą trudność w uzyskaniu odpowiedzi na pytanie o tożsamość mężczyzn, ich role społeczne, styl życia i cielesność. Proces ten ma wielorakie uwarunkowania kulturowe, społeczne, ale też ekonomiczne, a nawet ideologiczne – głównie związane z pojawieniem się wpływów ruchu feministycznego i oskarżenia o nadmierne wpływy patriarchatu (Walulik 2007).

Postawa zdziecinnienia wiąże się z odrzuceniem dojrzewania, we wszystkich wymiarach ludzkiej egzystencji. Na syndrom „dorosłego dziecka” składa się szereg przymiotów osobowościowych, rozwijanych i pielęgnowanych, jak: nieodpowiedzialność, narcyzm, ciągłe poszukiwanie zabawy i przyjemności, unikanie konsekwencji swego postępowania, a także samotność i lęk przed odrzuceniem (Kulawczuk 2008). Osobowość Piotrusia Pana zamknięta jest w wiecznym dzieciństwie, bez chęci otwarcia się na rozwój, dojrzewanie i dorastanie. Ten stan trwa pomimo tego, że świat i osoby wokół niego dorastają do zmian i podjęcia ról dorosłych członków zakładanych przez siebie rodzin. Od strony psychologicznej rozwój emocjonalny, społeczny, a nawet fizyczny zatrzymuje się na przełomie średniego dzieciństwa i młodszego okresu szkolnego. Bardzo często daje o sobie znać poprzez nadmierną pobudliwość, impulsywność, ekspansywność, problemy z uwagą. Niezwykle trudno jest takiej osobie skupić się na kontynuowaniu jednego zadania (szybko się nudzi), podporządkować się regulaminowi, cechuje ją chaotyczność, brak odpowiedzialności, niespokojne poszukiwanie zajęcia, które byłoby interesujące i „dobre dla niej”. Efektem społecznym jest często pozostawanie bez stałej pracy, brak efektywności w podejmowanych działaniach, łatwe składanie obietnic, które niewiele znaczą w jego przypadku. Generalnie osoby te są diagnozowane jako przejawiające zespół nadpobudliwości psychoruchowej (ang. Attention Deficyt Hiperactivity Disorder – ADHD).

Świat rozrywki jako świat zastępczy 

W osobowości Piotrusiów Panów można znaleźć cechy zaburzeń osobowości, które charakteryzują jednostkę podejmującą gorączkowe próby uniknięcia opuszczenia rzeczywistego lub wyimaginowanego świata. Należą do nich m.in. niestabilne relacje interpersonalne, które cechują się na przemian skrajnym idealizmem i dewaluowaniem innych, zaburzenia tożsamości, znaczący brak stabilności obrazu świata lub poczucia własnego „ja”, czy impulsywność. Piotruś Pan, by nie zostać opuszczonym przez swoich bliskich z okresu dzieciństwa, staje się kompanem ich dzieci, nie potrafi bowiem rozwijać i podtrzymywać relacji emocjonalnych z rówieśnikami, którzy wyszli z okresu dzieciństwa. Świat rozrywki staje się zastępczym światem wobec trudnego świata realistycznych dorosłych. Spotkania w zabawie są alternatywą dla budowania dorosłego życia. Ułatwia to sięganie po alkohol, narkotyki i popularne używki, wyzwalające w człowieku najprostsze, dziecięce reakcje i „swobodę” w porzuceniu zasad ludzi dorosłych. Usilne trzymanie się dziecięcości ma ogromne znaczenie dla kształtowania relacji we własnym środowisku najbliższych, zwłaszcza gdy nieodpowiedzialny i niedojrzały młody człowiek podejmie próbę założenia własnej rodziny, wspomagany w tej decyzji lub nawet zastępowany przez najbliższych, dążących do jego stabilizacji życiowej. Małżeństwo i założenie rodziny jest wówczas traktowane jako środek terapii jego emocji i osobowości, z nadzieją, że kolejne wyzwania wzbudzą w nim odpowiednią dojrzałość. Tymczasem nawet wówczas budowanie więzi przybiera przymioty „dziecięcej przyjaźni”.

W psychologii znany jest tzw. trzystopniowy model oczekiwań związanych z rozwijaniem i podtrzymywaniem przyjaźni „dziecięcej”. Opracowali je w 1980 roku Brian John Bigelow i John J. La Gaipa, analizując napisane przez dzieci wypracowania na temat przyjaźni.

Przyjaźń na pierwszym poziomie, nazwanym poziomem „zysków i strat”, charakterystyczna jest dla okresu rozwoju dziecka do lat ośmiu. Opiera się na wspólnym uczestnictwie w tych samych zajęciach, zamieszkiwaniu w sąsiedztwie, podobieństwie oczekiwań

Na drugim, „normatywnym” poziomie, osiąganym zwykle w wielu 9 lat i trwającym zwykle do 10.roku, ważne staje się respektowanie tych samych wartości, norm i zasad.

Trzeci stopień, „empatyczny”, występuje w wieku 11-12 lat i przynosi najbardziej dojrzałą koncepcję przyjaźni, której filarem jest z jednej strony wzajemne zrozumienie i zwierzenia, a z drugiej – wspólne zainteresowania. Początkowo przyjaźń opiera się na wzajemności, a później, w okresie dojrzewania, ważniejsze stają się: intymność relacji, a także obustronne zobowiązania.

Niedojrzałość Piotrusia Pana zatrzymuje jego rozumienie bliskości na poziomie pierwszym, stąd jego przyjaźń trwa tak długo, jak długo przyjaciele zaspokajają jego pragnienia, potrzeby, mają podobne upodobania, a więc gdy „zyski” z tych relacji są większe niż liczone przez niego „straty”. Gdy zaś normy i zasady, którymi się jego bliscy kierują, zaczynają się rozchodzić, przyjaźń stopniowo się rozwiązuje. Związek taki jest z góry skazany na zakończenie. Niedojrzała męskość charakteryzuje się nadmiernym skupieniem uwagi na sobie, na własnym wyglądzie, nieustannym potwierdzaniem własnej wyższości nad innymi, przyzwyczajeniem, że wszystko mu się należy, złym wychowaniem, histerycznym podejściem do samego siebie.

Ważnym problemem Piotrusia Pana jest nieustanna dominacja własnej osoby nad innymi, także w sferze imponowania własnym ciałem. Stąd płynie nieustanna troska o odpowiedni wygląd, umięśnienie, ćwiczenia, impulsywne i histeryczne kontrolowanie stanu zdrowia, nadmierne dbanie o dietę czy drogie kosmetyki. Wszystkie te wysiłki są podejmowane, by zostać zauważonym i traktowanym jako wyjątkowy. Dwieście milionów euro zysków daje rocznie sprzedaż kosmetyków dla mężczyzn w Niemczech. Miliardowe inwestycje w ośrodki SPA i sale ćwiczeń są sposobem na zmniejszenie różnicy między faktycznym wyglądem a pragnieniem, aby być zauważonym i podziwianym.

Piotrusia Pana charakteryzuje tzw. impulsywne tempo poznawcze, które polega na ucieczce od głębszej refleksji i poprzestawaniu na „pierwszych wrażeniach”, akceptacji i pośpiesznym opowiadaniu pomysłu, który przychodzi do głowy, bez zastanowienia i poszukiwania stabilnych prawidłowości głębszych reguł. Jego rozumienie interakcji społecznych jest bardzo ograniczone. Deficyt zdolności społecznych dotyczy m.in. utrudnienia interpretowania języka ciała, ekspresji twarzy, intonacji głosu, określenia stanu emocjonalnego innych osób. Jego rozumowanie opiera się na założeniu, że jednostki muszą zaspokoić swoje potrzeby, nie biorąc pod uwagę innego punktu widzenia. Są skłonni do egocentryzmu, zakładając, że ich odczucia i interpretacje podzielają też inni, dlatego też zaprzeczają ewidentnym faktom, stosują wielorakie mechanizmy obronne (obrażanie się, ucieczkę, zamknięcie w sobie, fantazjowanie, regres).

Rozmycie rozumienia „mężczyzny” 

Pojawienie się „łagodnych facetów”, wychowanych na sposób dziewczęcy przez współczesne kobiety, rodzi szereg problemów w kolejnych pokoleniach. Rozmycie rozumienia „mężczyzny” powoduje, że może ono oznaczać zarówno uważnego słuchacza, jak też gadułę rozumiejącego kobiety, niedostępnego macho, pluszowego misia, czy „żelazną pięść”. Starając się sprostać oczekiwaniom, mężczyźni pragną być wszystkim naraz.

To nie jest jednak cała prawda o współczesności. W tym samym czasie miliony dzieci muszą podejmować role dorosłych. To dzieci pracujące, włóczące się po ulicach w celach zarobkowych, żebrzące, prostytuujące się, molestowane jako legalne żony, pokonujące przeszkody dla zdobycia kawałka chleba, małoletni żołnierze na frontach współczesnych wojen, podejmujące się przestępstw dla ratowania własnych bliskich, dzieci sprzedawane jako niewolnicy współczesności, porywane przez gangi dla uzyskania poszukiwanych organów do przeszczepu, a także małoletni samobójcy, protestujący śmiercią przeciw okrucieństwom świata. Zdziecinnienie świata dorosłych i szybkie wydoroślenie wielu dzieci na świecie tworzą dwa nurty współczesnego dzieciństwa, które jednak nie jest sposobem realizacji wezwania człowieka do dojrzałości.

ks. Andrzej Zwoliński

„Wychowawca” 1/2015

Komentarze

Komentarze